Zabawa trwała , oprócz wytwornego przyjęcia , przygotowanego przez panią Leokadię i pysznego tortu , została zamówiona firma organizująca uroczystości , a więc klauny , konkursy i inne
atrakcje . O osiemnastej przyszedł prezes , musiał pozałatwiać wiele spraw związanych z rozbudową
przedsiębiorstwa . Kasia przedstawiła zebranych i bez dwóch zdań włączyła go do zabawy . Przyszedł padnięty , ale już za chwilę przestał odczuwać zmęczenie . Pani Leokadia patrzyła z zachwytem , jak mali goście solenizantki z takim apetytem pochłaniają spore ilości przyrządzonych przez nią smakołyków . Kasia pochłonięta była zabawą , a Marysia najadła się w kuchni , pomagając
gospodyni i degustując . Nadszedł czas na tort urodzinowy i teraz po odśpiewaniu sto lat , można było zamienić kilka słów . Efektowne , drogie , a jednocześnie stonowane ubrania , a także sposób bycia i poziom kultury małych gości dawały wrażenie , że pochodzą z bogatego i porządnego domu .
Zauważyła to nie tylko służba , ale i sam pan Salwanicki , musiał przyznać , że mała potrafi dobrać sobie koleżanki , nie chodziło bynajmniej o zamożność , ale poziom kultury i wychowania
- dziękuję ci tatusiu , za ten wspaniały wieczór , było super , prawda ?
- tak , dziękujemy panu i tobie Kasiu
- podobno chodziłyście z Kasią do szkoły ?
- tak , ale Kasia się przeniosła
- daleko mieszkacie
- też w Wilanowie , tylko z tamtej strony , ze trzy kilometry - odparła starsza
- mają też willę z basenem - zauważyła Kasia , ale dużo mniejszą od naszej
- Kasiu , nie przechwalaj się , gościom będzie przykro - skomentował
- ale to nie nasza willa , my mieszkamy w podwórku - odparła młodsza
- a czyja ? - zapytał raczej z grzeczności
- państwa Makowskich
Salwanicki wstał , piękne , robione na specjalne zamówienie , masywne dębowe krzesło uderzyło z łoskotem o posadzkę , spojrzenie sparaliżowało wszystkich , przeszyło wnętrzności , spowodowało skurcze w żołądku , szły z niego iskry , pioruny , pani Leokadia , osoba starszej nieco daty , która nie jedno przeżyła w swoim życiu , nie utrzymała w ręku tacy . Z łoskotem spadła na ziemię , rozbijając
pucharki z lodami . Wszyscy , oczywiście oprócz małych gości znali prezesa . Jednym spojrzeniem potrafił zapanować nad kilkuset osobami , jednym spojrzeniem potrafił doprowadzić do porządku
służbę i cały personel wielkiego koncernu . Każdy wiedział , że lepiej nie przeginać , prezes jest dobry , ale do czasu . Ale takiego spojrzenia jeszcze nie widzieli , twarz stała się sina , przezroczysta , czoło pokryła niezliczona ilość zmarszczek , zdawało się , że te olbrzymie oczy za chwilę wyskoczą z orbity i jak żądne krwi piranie , pożrą po kolei wszystkich . Nikt nie drgnął , nie oddychał .
Mała Kasia dostała drgawek ,gorączkowo złapała i przytuliła jego rękę , jakby szukała obrony u niego , przed nim samym . Grobowa cisza zdawała się trwać wiecznie . Przerwał ją głos nie z tego świata
atrakcje . O osiemnastej przyszedł prezes , musiał pozałatwiać wiele spraw związanych z rozbudową
przedsiębiorstwa . Kasia przedstawiła zebranych i bez dwóch zdań włączyła go do zabawy . Przyszedł padnięty , ale już za chwilę przestał odczuwać zmęczenie . Pani Leokadia patrzyła z zachwytem , jak mali goście solenizantki z takim apetytem pochłaniają spore ilości przyrządzonych przez nią smakołyków . Kasia pochłonięta była zabawą , a Marysia najadła się w kuchni , pomagając
gospodyni i degustując . Nadszedł czas na tort urodzinowy i teraz po odśpiewaniu sto lat , można było zamienić kilka słów . Efektowne , drogie , a jednocześnie stonowane ubrania , a także sposób bycia i poziom kultury małych gości dawały wrażenie , że pochodzą z bogatego i porządnego domu .
Zauważyła to nie tylko służba , ale i sam pan Salwanicki , musiał przyznać , że mała potrafi dobrać sobie koleżanki , nie chodziło bynajmniej o zamożność , ale poziom kultury i wychowania
- dziękuję ci tatusiu , za ten wspaniały wieczór , było super , prawda ?
- tak , dziękujemy panu i tobie Kasiu
- podobno chodziłyście z Kasią do szkoły ?
- tak , ale Kasia się przeniosła
- daleko mieszkacie
- też w Wilanowie , tylko z tamtej strony , ze trzy kilometry - odparła starsza
- mają też willę z basenem - zauważyła Kasia , ale dużo mniejszą od naszej
- Kasiu , nie przechwalaj się , gościom będzie przykro - skomentował
- ale to nie nasza willa , my mieszkamy w podwórku - odparła młodsza
- a czyja ? - zapytał raczej z grzeczności
- państwa Makowskich
Salwanicki wstał , piękne , robione na specjalne zamówienie , masywne dębowe krzesło uderzyło z łoskotem o posadzkę , spojrzenie sparaliżowało wszystkich , przeszyło wnętrzności , spowodowało skurcze w żołądku , szły z niego iskry , pioruny , pani Leokadia , osoba starszej nieco daty , która nie jedno przeżyła w swoim życiu , nie utrzymała w ręku tacy . Z łoskotem spadła na ziemię , rozbijając
pucharki z lodami . Wszyscy , oczywiście oprócz małych gości znali prezesa . Jednym spojrzeniem potrafił zapanować nad kilkuset osobami , jednym spojrzeniem potrafił doprowadzić do porządku
służbę i cały personel wielkiego koncernu . Każdy wiedział , że lepiej nie przeginać , prezes jest dobry , ale do czasu . Ale takiego spojrzenia jeszcze nie widzieli , twarz stała się sina , przezroczysta , czoło pokryła niezliczona ilość zmarszczek , zdawało się , że te olbrzymie oczy za chwilę wyskoczą z orbity i jak żądne krwi piranie , pożrą po kolei wszystkich . Nikt nie drgnął , nie oddychał .
Mała Kasia dostała drgawek ,gorączkowo złapała i przytuliła jego rękę , jakby szukała obrony u niego , przed nim samym . Grobowa cisza zdawała się trwać wiecznie . Przerwał ją głos nie z tego świata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz