Dzisiaj prawdziwe święto , pani Stefania dostała u rzeźnika kości schabowe po pięćdziesiąt groszy za kilogram , po wytrybowaniu wyszło jedenaście kotletów i pyszna zupa , szczawiu urwała po drodze, przez dziś i jutro z głodu nie umrą, a potem , jak Makowscy wyjadą , to się w spokoju pomyśli , zostało dwa złote , nie starczy nawet na wodę utlenioną ,żeby przemyć ropiejącą nogę
- mamo , daj mi te dwa złote , pójdę do apteki , może mi dadzą , powiem , że doniosę - Ania wyciągnęła rękę po ostatni pieniążek .
- złoty , dwadzieścia - powiedziała pani magister , dziecko odetchnęło z ulgą , w jej rączce znalazła się mała biała buteleczka , starczyło też na kawałek bandażu i pan Jeży nie zważając na piekący ból
poszedł do ogrodu poprzycinać żywopłot . Akurat Paweł z Markiem podziwiali sprowadzone z Atlantyku koniki morskie . Gość podszedł przywitać się z panem Jeżym i zauważył zakrwawioną nogę
- co się panu stało
- a , nic , zawadziłem o krzaki - odparł
- pan kuleje , Paweł , to nie , żarty , czego nie wezwiesz lekarza ?
- słusznie , nie zauważyłem , bardzo pana boli ? - gospodarz dbał o renomę
- nie , zaraz przejdzie
- Paweł , nie wygłupiaj się , tylko wezwij lekarza - zawyrokował gość
- ależ nie trzeba - bronił się Jerzy
- Paweł - powtórzył z naciskiem Marek
Gospodarz sięgnął po telefon . Lekarz wyraził oburzenie , jak można było tak zaniedbać .
- to gangrena , konieczna będzie natychmiastowa amputacja - oznajmił
Pan Jeży zamarł
- wolę umrzeć , nie ma mowy , ja za żadne
- niech pan będzie rozsądny - lekarz wykonał telefon do szpitala , termin operacji za sześć dni
Wszystkim odechciało się wspaniałych kotletów , wypili kompot otwarty ze słoika i poszli przygotowywać pożegnalnego grilla dla sąsiadów państwa Makowskich , pojutrze przecież wylatują na tydzień , a może i na dwa do Francji
Ania została z ojcem , przytuliła się i krzyczała - uratuję cię tatusiu - po jej policzkach spływały gęste łzy
Koniec rozdziału drugiego całość andrzej13x.blogspot.com
- mamo , daj mi te dwa złote , pójdę do apteki , może mi dadzą , powiem , że doniosę - Ania wyciągnęła rękę po ostatni pieniążek .
- złoty , dwadzieścia - powiedziała pani magister , dziecko odetchnęło z ulgą , w jej rączce znalazła się mała biała buteleczka , starczyło też na kawałek bandażu i pan Jeży nie zważając na piekący ból
poszedł do ogrodu poprzycinać żywopłot . Akurat Paweł z Markiem podziwiali sprowadzone z Atlantyku koniki morskie . Gość podszedł przywitać się z panem Jeżym i zauważył zakrwawioną nogę
- co się panu stało
- a , nic , zawadziłem o krzaki - odparł
- pan kuleje , Paweł , to nie , żarty , czego nie wezwiesz lekarza ?
- słusznie , nie zauważyłem , bardzo pana boli ? - gospodarz dbał o renomę
- nie , zaraz przejdzie
- Paweł , nie wygłupiaj się , tylko wezwij lekarza - zawyrokował gość
- ależ nie trzeba - bronił się Jerzy
- Paweł - powtórzył z naciskiem Marek
Gospodarz sięgnął po telefon . Lekarz wyraził oburzenie , jak można było tak zaniedbać .
- to gangrena , konieczna będzie natychmiastowa amputacja - oznajmił
Pan Jeży zamarł
- wolę umrzeć , nie ma mowy , ja za żadne
- niech pan będzie rozsądny - lekarz wykonał telefon do szpitala , termin operacji za sześć dni
Wszystkim odechciało się wspaniałych kotletów , wypili kompot otwarty ze słoika i poszli przygotowywać pożegnalnego grilla dla sąsiadów państwa Makowskich , pojutrze przecież wylatują na tydzień , a może i na dwa do Francji
Ania została z ojcem , przytuliła się i krzyczała - uratuję cię tatusiu - po jej policzkach spływały gęste łzy
Koniec rozdziału drugiego całość andrzej13x.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz