Łączna liczba wyświetleń

Translate

Szukaj na tym blogu

sobota, 27 lipca 2013

Rozdz II odc 10

  Fot : Zeva Mat

U państwa Makowskich lodówki prawie puste , byli goście z Anglii , a reszta poszła na śniadanie .
Prędko po zakupy , na szczęście pani Mariola dała samochód z kierowcą . Trzeba wszystko samemu
przygotować , sałatki , galaretki , wszystko samemu upiec i zrobić tort . Pani Mariola , zresztą ona też
była tego zdania , że gotowe produkty są do niczego . Tort musi być nasączony spirytusem , a nie jakimś sztucznym rumem. Jej tort rozpływał się w ustach i niczym nie przypominał słodkiej mazi
zakupionej w cukierni .
- państwo to macie klasę - odezwał się młody wikary - jak na weselu , popełniamy grzech obżarstwa
- ale czcigodny ksiądz proboszcz ma władzę udzielić dyspensy - powiedział pan Paweł
- przewielebny , przewielebny , jeżeli już - odparł proboszcz - a chleb gdzie?
- o proszę , i razowy i bułeczki - odparła pani domu
- taki to ja mam w domu , chodzi mi o "owoc ziemi i pracy rąk ludzkich " w stanie płynnym czterdziestoprocentowym
- cóż za zaniedbanie - odparł pan domu - już nalewam , koniaczek ?, ale najpierw łyk herbatki na
rozgrzewkę
Proboszcz wziął do ręki filiżankę , pociągnął spory łyk ,  ostry pot momentalnie wystąpił mu na czoło
- co to jest ?, jaki wspaniały smak , jakie mocne , ale grzeje , spróbujcie - zwrócił się do wikarych
Dwóch z nich pociągnęło spory łyk
- rzeczywiście świetne - pochwalił ksiądz Adam
- wyśmienite - rzekł ksiądz Cezary - a co to jest ? , mogą państwo zdradzić rąbek tajemnicy?
- to grzaniec własnej konstrukcji - odpowiedział zadowolony z efektu zaskoczenia gospodarz - piwo ,
neutralizuje wino , wino neutralizuje wódkę , nalewka z orzechów i syrop sosnowy , no oczywiście
przyprawy korzenne , sok z limonki , nie z cytryny
- a ty nie pijesz? - zwrócił się ksiądz Cezary do trzeciego wikarego
- nie dziękuję , poproszę zwykłej herbaty
- nie udawaj świętego , bo święty to podejrzany , zapamiętaj to sobie , prawda proszę państwa? - rzekł proboszcz.
Gospodarze woleli zachować dyplomację :
- już robię zwykłą herbatkę , ale może chociaż łyczek ksiądz spróbuje?
- powiedziałem już państwu dziękuję i proszę to uszanować - stanowczym głosem odpowiedział
ksiądz Igor , trzeci z wikarych
- przepraszam najmocniej , już podaje herbatkę , a to naturalne soki , świeżo wyciskane
- samo zdrowie , alkohol nie jest potrzebny do życia - odparł sięgając po kryształowy dzbanek , zdobiony złotymi pierścieniami z brylantem wypełniony świeżym sokiem z marchwi
- taki to pożyje - skomentował proboszcz - a pamiętacie tego organistę z parafii obok , w organach
dopóki się trzyma klawisz , to jest dźwięk , to on w czasie litanii włożył zapałki między klawisze ,
ludzie śpiewali ,  a on do baru , wypił setę , wyjął zapałki i grał dalej
- że też zatrudnia się takich grajków - oburzył się ksiądz Igor
- w tym rzecz ,  że to nie był grajek , a muzyk koncertujący poza granicami kraju - odparł proboszcz
- a gdzie  wiara , to kpiny z liturgii i spraw wiar....
- przestań truć , nie bądź świętszy od papieża - zniecierpliwił się ksiądz Adam
- papież nie pije alkoholu - zauważył ksiądz Igor
- skąd wiesz? - zripostował ksiądz Cezary
- paks, paks między chrześcijany - żartobliwie wtrącił proboszcz - jest taka przyśpiewka
jeśli ciebie zabraknie spirytusie kochany
kupię sobie jabcoka i tyż bebe pijany
- no , u państwa Makowskich nam to nie grozi - wtrącił ksiądz Adam i zaczął podśpiewywać:
- dajcie tu wina , gospodarzu miły
  bodaj się troski , nigdy nam nie śniły
-  albo - dodał ksiądz Cezary też śpiewając - gdyby nam czasem tego zabrakło  , nie , nie zabraknie
Goście chwaląc gościnność i pomysłowość gospodarzy powoli rozchodzili się .
- Pięknie to pani urządziła - pochwaliła gospodyni , a widząc brak uśmiechu na ustach pani Stefanii
dodała - jakieś zmartwienie?
- będą przerabiać moje mieszkanie szkolne na jakąś salę - skłamała , bo przecież prawdy nie powie ,
od razu by wyleciała , nikt by nie trzymał złodzieja , zwłaszcza w tak bogatym domu , co z tego , że
to nie prawda , że całe życie z mężem uczciwie i ciężko pracowali , aż mąż zachorował ? Jak ją stąd
wyrzucą to gdzie się podzieje z chorym mężem i dziećmi ? - i muszę się za dwa tygodnie wyprowadzić , dostałam wymówienie, gdzie my pójdziemy ?
- niech się pani nie martwi , jutro pani przyjdzie to pomyślimy , nie zostawimy pani w potrzebie  - odparła pani Mariola
- serdecznie pani dziękuję  , muszę iść , ostatni autobus ..
- Już jedenasta , późna noc , zaraz powiem kierowcy , to panią odwiezie
- najmocniej , najmocniej pani dziękuję
Za wyjeżdżającym samochodem zamknęła się wysoka brązowa brama , sterowana pilotem


 

piątek, 26 lipca 2013

Rozdz II odc 9

    Zapłaciła , nie miała siły protestować . No pięknie - pomyślała - już mam pomoc , co robić?
Zadzwoni do Makowskich , że przyjdzie trochę później , szła przed siebie , już jej było wszystko
jedno , ruina totalna , cios za ciosem , musi pójść do domu dać im obiad , już trzynasta , wstąpiła do
kawiarni , zamówiła kawę i wyszła do automatu
- dzień dobry
- a , dzień dobry pani Steniu - jak zwykle ciepły głos w słuchawce - dziś księża kończą kolędę i przychodzą do nas na kolację , tak na dwudziestą , zdąży pani?
- ojej , oczywiście , jestem w śródmieściu , za godzinkę będę
- świetnie , zależy mi , żeby dobrze wypadło , ale przy pani jestem spokojna , to czekam
Szybko do autobusu , już nie pojedzie do domu , zakupy trzeba jeszcze zrobić i wszystko przygotować . Karolina przyjdzie pomóc , zaraz do niej zadzwoni , ale skąd , na karcie nic nie ma ,
trzeba z automatu , a tego też nie ma tam w pobliżu , gdzie będą mieszkać , za co żyć?
Na szczęście zadzwoniła Karolina
- mamo , cała szkoła trzeszczy  , coś ty zrobiła , przecież wiadomo było , że się wyda , gdzie ty jesteś?
- w autobusie , to ty też?
- nie ściemniaj , pięć staruszek upatrzyło właśnie ciebie , sfałszowały rachunki , a podpis był twój ,
sama przyznałaś
- Karolina - prawie krzyknęła - przestań , przyjdź mi pomóc , będą księża po kolędzie
- mamo , ty nie masz gorączki? jacy księża ? , nie mam ochoty na bajeczkę na dobranoc , ojca bardzo boli noga ,
Ania płacze , pobiła się z jakąś Dagmarą , wyrosłam z Kubusia Puchatka - rozłączyła się



 

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdz II odc 8

     Wyszła z gabinetu , przeszła przez sekretariat , w drzwiach wyjściowych spotkała Anetę , koleżankę uczącą matematyki :
- cześć , masz okienko?
- przepraszam cię , ale muszę wejść do sklepu - oznajmiła
Nie wróciła do domu , chociaż to było parę kroków , wsiadła do pierwszego z brzegu autobusu ,
chciała uciec , od szkoły , znajomych , najlepszych koleżanek , przyjaciół , a właśnie , przecież ma
przyjaciół . Ona tego tak nie zostawi , przecież nikomu nie zrobiła żadnej krzywdy . Ma przecież
przyjaciół , Janek Zawirski , ojciec Martusi , którą przygotowywała na olimpiadę i zajęła pierwsze
miejsce . Pani Steniu - mówili - zawsze może pani liczyć na naszą pomoc . Wykręciła numer , ale
zamiast sygnału komunikat : połączenie nie może być zreali....... itd. . Przecież nie doładowała konta.
Wstąpiła do kiosku , kupiła zwykłą kartę do automatu
- dzień dobry panie Janku
- a to pani , dzień dobry
- ja mam taką sprawę , zaszło nieporozumienie , pan panie Janku jest prawnikiem - słowa nie kleiły się - a ja będę potrzebowała
- proszę zwrócić się do kancelarii adwokackiej , a teraz przepraszam , ale mam spotkanie , do widzenia pani - sygnał w słuchawce .
Są przyjaciele , jak worek jak ciele - przypomniała sobie przysłowie . Ma przyjaciół , koleżanki .
Przechodząc Marszałkowską zobaczyła napis : Kancelaria Adwokacka . Weszła do środka . Zza biurka wyszła młoda w stonowanym , eleganckim , zielonym  żakiecie  dziewczyna i z uprzejmym ,niemal uniżonym głosem zaproponowała :
- dzień dobry , czym mogę szanownej pani służyć ?
- ja do pana mecenasa
- sekundeczkę - weszła do jednego z pokojów obok , po chwili wróciła
- pan mecenas będzie do dyspozycji szanownej pani za piętnaście minut , a tymczasem pozwoli pani
kawę ?
- z przyjemnością - odparła - czy pan mecenas mi pomoże?
- ależ naturalnie , proszę się nie niepokoić ,pan mecenas jest cenionym w świecie adwokackim specjalistą .
Młody mecenas wysłuchał z należytą uwagą opowiadania Stefanii
- popełniła pani błąd wpłacając te pieniądze , zostało to odebrane jako przyznanie się do winy ,
ale nie szkodzi , stres , nadwrażliwość emocjonalna , element zaskoczenia itd. Użyjemy elementu obrony , polegającym na perfidnym zastraszeniu uczciwego pedagoga i powstałym dyskomforcie
emocjonalnym , oraz wykorzystanie zależności służbowych w celu uzyskania określonych korzyści
- ale panie mecenasie - Stefania przyznała w myśli , że rzeczywiście pomimo młodego wieku , jest
znakomitym specjalistą - ale oni nie mają z tego korzyści
- jakichkolwiek , niekoniecznie materialnych , mogą to być np. platoniczne korzyści etyczno - moralne , czysty biznes , tylko doskonale zakamuflowany , czy dyrektorka , albo kurator nie startują
w wyborach w najbliższym czasie?
- dyrektorce kończy się kadencja
- o widzi  pani , jesteśmy w domu
- a mieszkanie? - zapytała
- będziemy odwoływać się , dzieci zachorują , mąż , pani , zresztą z dziećmi jest okres ochronny ,
proszę przynieść papiery na jutro
- ale ja nie mam papierów
- a słusznie , zapomniałem ,  świetnie pani zrobiła , czy jest pani przygotowana na wpłatę zaliczki
już dzisiaj? , to od razu podpisze pani pełnomocnictwo i jutro wystąpię  do kuratorium o udostępnienie dokumentacji
- oczywiście - z pożyczonych od Makowskich pieniędzy zostało jeszcze czterysta złotych
- świetnie  , wpłaci pani na razie tylko dwa tysiące
- ile ???
- dwa tysiące , oczywiście zaliczki
- to ile wyniesie cała sprawa ?
- trudno jest określić na tym etapie , ale myślę , że cztery , pięć tysięcy - odparł swobodnie
- to ja jeszcze pomyślę i przyjdę do pana , najmocniej przepraszam
- jestem do pani dyspozycji
- dziękuję panie mecenasie , do widzenia
- pani będzie uprzejma uiścić opłatę za dzisiejszą poradę i rozmowę wstępną trzysta złotych
w sekretariacie , dziękuję pani za miłą rozmowę i zawsze jestem do pani dyspozycji , oto wizytówka


 

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdz II odc 7

       Przecisnęła się przez zatłoczony korytarz . Nie odpowiadała na dzień dobry . Jakby uciekając przed ironicznymi spojrzeniami szybko zeszła ze schodów . Weszła do sekretariatu :
- proszę chwilę zaczekać - pogardliwie wycedziła pani Hania i weszła do gabinetu dyrektora .
- proszę wejść - oznajmiła wychodząc
W gabinecie oprócz dyrektorki siedział Edward Sawicki , kurator oświaty . Znała go dobrze , gdyż przez niego załatwiała sprawy związane z innowacjami metodycznymi w procesie dydaktyczno -
wychowawczym , które opisywał jej program autorski , a także wymianę doświadczalną ze studentami z Anglii :
- dzień dobry pani proszę usiąść - powiedział pan Edward . Odezwał się dzwonek
- przepraszam , ale ja mam jeszcze trzy lekcje
- właśnie skończyła pani ostatnią - powiedziała dyrektorka wybijając spółgłoski
- dzień dobry , to nieporozumienie - zaczęła
- wszystko zostanie wyjaśnione w postępowaniu dyscyplinarnym , które zostało wszczęte na wniosek
dyrektora tutejszego zespołu szkół . W chwili obecnej jest pani zawieszona w trybie natychmiastowym w wykonywaniu obowiązków służbowych do czasu zakończenia prac komisji
dyscyplinarnej . Proszę zapoznać się z dokumentacją i podpisać
- tutaj jest jeszcze - kontynuował - wypowiedzenie najmu mieszkania służbowego i nakaz opuszczenia obiektu najmu w terminie dwóch tygodni , tutaj proszę podpisać , a to kopia dla pani
Zamarła . Wzięła do ręki arkusze papieru . Jakiś czas nie mogła poskładać liter. W przypadku nie opuszczenia  lokalu służbowego w w\w terminie zostanie wszczęte postępowanie - czytała - niezależnie od tego zostaje naliczony czynsz w podwójnej wysokości za każdy rozpo..
- ja tego nie podpiszę , ja ...
- pogorsza pani tylko swoją sytuację - odparł kurator - pani dyrektor dała pani szansę zwolnienia na
własną prośbę , a tak postępowanie dyscyplinarne ..... , ale to pani decyzja
- w takim razie - zwrócił się do dyrektorki -
 będzie pani łaskawa wysłać tej pani pocztą . To wszystko , dziękujemy pani.
- proszę jutro zdać pracownię i rozliczyć się ze sprzętów
- proszę , oto klucze
-nie - odpowiedziała dyrektorka - jutro komisyjnie o dziesiątej ze wszystkiego się pani rozliczy .
Dzisiaj  klucze proszę zabrać ze sobą .
- a dzieci , ja mam ... teraz lekcje
- niech pani nie bierze na siebie problemów całego świata , to wszystko , prawda panie kuratorze?
- tak , dziękujemy pani .
 

sobota, 20 lipca 2013

Rozdz II odc 6

    Fot Karol Olszewski .    Obudziła się o szóstej , ale się nie podniosła . Przypominała sobie sen . Biegła po gruzach , błocie , goniła ją grupa goryli , upadła , przed sobą zobaczyła wysoki mur sięgający nieba .
Nagle pojawił się potężny smok . Już po mnie - pomyślała , ale smok zamiast jej zaczął pożerać
goryle , a na jego grzbiecie przytulona do niego malutka Ania , następnie zniżył lot , porwał ją i przeniósł przez potężny mur . Zobaczyła zieloną trawę . Tak pięknej zieleni nigdy nie widziała ,
świeciło piękne , czyste słońce . Z olbrzymiego złotego pałacu w chmurach wybiegł Jurek z Karolinką . Jak się do nich dostanę - pomyślała , ale smok porwał ją z powrotem i zaniósł do
pałacu . Przepiękna ,nieziemska  muzyka . To pałac kochanego smoka - powiedziała Ania - on
jest wielki i potężny , a goryle się śmiali z niego.
Otworzyła oczy . Niestety , szary ciasny pokój i perspektywa pójścia na lekcję . Nie ruszała się jeszcze chwilę . Przymknęła oczy w nadziei powrotu do złotego pałacu i tej cudnej muzyki .
Niestety , tylko szarość powiek , sen nie wracał . Wstała . Tym razem zrobiła śniadanie dzieciom
i mężowi , ale sama nie jadła . Mama ma grypę żołądkową - wyjaśniła Karolina - zaparzę mamie
ziółek - zaoferowała się . Czas biegł za szybko . Kiedyś była w szkole zawsze pół godziny przed czasem , by przygotować doświadczenia , eksponaty itd , ale dzisiaj chciała maksymalnie opóźnić
moment wyjścia z domu . Nie kąpała się jak zwykle .Wytarła twarz i szyję ręcznikiem , użyła płynu po goleniu męża (jej dezodorant właśnie się skończył) i gdy dotarła uczniowie byli przed salą.
Od razu przeszła do realizacji tematu , bez pytania , bez sprawdzania pracy domowej
- a nasze sprawdziany?
- oddam wam na następnej lekcji
- a jak panią wyrzucą do tego czasu , to nie będziemy mieli ocen - skomentował Jacek
Nie odpowiedziała , lekcja dłużyła się jak nigdy . Wreszcie upragniony dzwonek . Nie wyszła na
przerwę . Dała Kamilowi dziennik , żeby przemycił pod bluzą . Chłopak bardzo zdziwiony ,
pani profesor nigdy tego nie robiła , ale prośbę spełnił . Teraz jej ulubiona 5a .
- pani smutna  , bo panią wyrzucają , my pani nie damy - powiedziała Irminka
- pani pobiła staruszka i okradła....
- zamknij się
- ale i dyrektorkę pobiła , widziałem sińce
- zamknij się - wrzasnęła Irminka - to dyrektorka panią pobiła
Nagle drzwi otworzyły się i weszła pani Hania z sekretariatu . Dzieci grzecznie wstały , no oprócz
Kuby , który chowając się za Zosię pokazał jej język :
- pani jest proszona na przerwie do gabinetu pani dyrektor - powiedziała oficjalnie - do widzenia dzieci
- do   wi-dze-nia  pa-ni  - odparła część grzeczniejszych , reszta wiadomo sobie .....
Drzwi zamknęły się , w klasie zrobił się szmerek
- kochamy panią , niech pani zostanie - odezwały się głosy .
Łzy napłynęły jej do oczu . Próbowała powstrzymać silne wzburzenie emocjonalne . To dobre dzieciaki , pomyślała . Kilkoro jeszcze coś dodało , ale treść już do niej nie docierała.
Zadzwonił dzwonek , wyszła na korytarz .
 

Rozdz II odc 5

          Była to prośba o zwolnienie z pracy z ważnych powodów rodzinnych . Jak to , po tylu latach ,
kiedy zatwierdzono jej program autorski , a w październiku miała egzamin na dyplomowanego nauczyciela , tyle dyplomów za olimpiady , teatrzyki po angielsku dla gości z Kanady , pracownia
biologiczna wyposażona z wywalczonej przez nią dotacji unijnej wg jej programu . Najnowocześniejsza w całej Warszawie , kawał życia , serca , poświęcenia , wycieczek , uczniowie po lekcjach przychodzili do niej do domu by przygotować olimpiadę , eksponaty , premie , słowa dyrekcji - ja pani nie muszę wizytować , żeby wszyscy tak pracowali , tyle wyrzeczeń (podczas studiów już pracowała ) , niedospanych nocy i co ? Przecież na wycieczkach można było zakombinować nie takie pieniądze , kierowcy proponowali podpisać dłuższe trasy i podzielić się po
połowie , można było brać rachunki za lody , czy pamiątki , które dzieci kupowały za własne pieniądze , teatrzyki kukiełkowe też ona rozliczała a organizator też proponował rachunek na kwotę
nawet dwa razy wyższą , naprawdę mogła się nieźle obłowić , a nigdy nie wzięła złamanego grosza.
Ostatnie wydarzenia docierały do niej jak przez mgłę , to tylko sen , zaraz się obudzi , a przecież za
wynajem świetlicy na zielonej szkole też właściciel proponował rachunek na pokaźną sumkę , chociaż była wliczona w cenę - dorobi sobie pani , przecież pensja nauczycielska nie jest wysoka -
tłumaczył - jak pan może pan mnie obraża - nagle dostała olśnienia :
- ja tego nie podpiszę , to jest podłość
- woli pani dyscyplinarkę , prokuraturę ,sąd ,dobrze pani wybór
-Haniu , przecież jesteśmy przyjaciółkami tyle lat
- proszę o tym zapomnieć , z kimś pani pokroju , co za tupet , co za bezczelność i pani śmie mówić
o podłości , proszę natychmiast podpisać , dobrze radzę , po przyjacielsku - dodała cedząc słowa
- nie podpiszę - powiedziała stanowczo
- to już w życiu pracy w szkole pani nie znajdzie , jutro zgłaszamy sprawę do prokuratury i kuratorium - mówiła tonem , jakby ona była dyrektorem - żegnam
Po drodze spotkała grupę uczniów , ucieszyła się na ich widok
- o , dzień dobry kochani , co tam słychać
- śpieszymy się , mamy dużo lekcji
Jakoś dawniej się nie spieszyli , a lekcji było tyle samo , pani nam pomoże , bo sprawdzian z angielskiego , czy możemy przyjść ? , zawsze pomagała , mąż jej wypominał ,po co się tak poświęcasz i tak nikt tego nie doceni . Doceniali , do dzisiaj , a przynajmniej jej się tak wydawało.
Usłyszała za sobą szydercze chichoty . Chłopcy z Ic gimnazjum przechodząc ukłonili się w pas
- dzień dobry pani profesor - z szyderskim , jak jej się wydawało uśmiechem .
Znowu nie poszła do domu tylko bezpośrednio do Makowskich , musiała podlać kwiatki w pięknym
ogrodzie , a w zasadzie nie musiała , był przecież ogrodnik , sama zaoferowała pomoc . O ósmej wieczorem wpadła Karolina
- mamo , co z tobą , miałaś przyjść do domu , jesteś jakaś zmieniona , to i ogródek do ciebie należy? ,
przecież jest pan Franciszek , zaraz ci pomogę - zaoferowała.
Szybko uporali się z ogródkiem , posprzątali , przygotowali kolację , do której zasiedli jak to zwykle razem z państwem Makowskim i ich dziećmi.Kolacja jak zwykle , wyśmienita
- ale pani nic nie je - zauważył pan Paweł , a gdzie ta młodsza?
- została w domu , źle się czuje i ja też , chyba grypa żołądkowa
- mam świetny lek , zaraz pani przejdzie
- nie , nie , dziękuję , już pójdziemy , położę się to przejdzie
- niech pani nie zapomni zabrać kolacji dla małej i męża - dodała pani domu - współczuje pani , grypa żołądkowa to paskudna sprawa
- dziękuję , państwo są za dobrzy dla nas
Było po dziesiątej wieczór , gdy wróciły do domu . Mąż już spał . Ania coś rysowała przy lampce
i jadła zimnego kotleta znalezionego w lodówce i jajko z sałatką .
Stefania klapnęła na wersalce , bez rozkładania , bez wyjmowania pościeli , bez mycia .
Nie zrobiła nawet herbaty małej Ani .


 

piątek, 19 lipca 2013

Rozdz II odc 4

     Wyszła chwiejąc się na nogach , nie docierało jeszcze do jej świadomości wydarzenie z ostatniej chwili . Rozbolał ją żołądek , ale nie poszła do toalety , chciała natychmiast opuścić budynek szkoły ,
do domu też nie wróciła , zadzwoni później po dzieciaki , już od państwa Makowskich , do osiemnastej pięć godzin , w życiu nie widziała tych kobiet , skąd mają te kwity? , nie brała też od nich pieniędzy , a może to dla wnuków , ale nie , one mówiły , że dla nich , uwierzą im , prokurator
i policja też , skąd do osiemnastej wezmę , ile to , zaczęła liczyć
- proszę bardzo - usłyszała sympatyczny głos gospodyni , sama nie wie , kiedy znalazła się przy furtce . Gospodyni od razu zobaczyła zmianę w wyglądzie swojej pomocy domowej
- co się stało pani Steniu?
- a nic
- proszę , niech pani usiądzie , zaraz zrobię kawę , blado pani wygląda , jakieś zmartwienie? , pewnie
dzieci chorują , albo mąż , proszę powiedzieć , może potrafię pomóc - pani Mariola mówiła tak serdecznym i ciepłym głosem , że Stefania uspokoiła się nieco . No oczywiście o zajściu w szkole nic
nie wspomni , ale o chorym mężu .. , nigdy nie kłamała , bała się , że od razu zostanie zdemaskowana
- mąż potrzebuje drogiego leku
- taaak kochana , ja rozumiem , dzieci mi też niedawno chorowały , musimy  sobie pomagać , ile pani
potrzebuje?
- sporo , tysiąc złotych - odparła ściszonym głosem , potrzebowała tysiąc osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt miała w domu , najwyżej zostaną bez grosza , jedzenie dostaną , a mężowi zaniesie.
- to nie za mało? - gospodyni zdała się czytać w jej myślach - lek pewnie jest droższy i pani już wydała oszczędności , proszę oto tysiąc pięćset , żeby pani nie chodziła bez grosza , jak to z dziećmi
a to loda , a to ciastko ..
- dziękuję pani , ja oddam
- niech się pani kochana nie przejmuje , jak będzie pani miała
Stefania uwijała się jak w ukropie , ze zdwojoną siłą za tak dobre i wrażliwe serce gospodyni przygotowywała przysmaki , strojąc je jeszcze bardziej , niż zazwyczaj .
Za pięć szósta była już pod gabinetem . Punkt szósta drzwi otworzyły się
- proszę - oficjalnym , dobitnym głosem powiedziała dyrektorka - ma pani pieniądze?
Była sama , Stefania odetchnęła , spodziewała się więcej kobiet.
- tak mam , ale
- proszę , oto pokwitowanie , proszę wstąpić jeszcze do sekretariatu , żegnam
- ależ pani dy....
- żegnam - powtórzyła przez zęby , prawie krzycząc i otworzyła drzwi .
Sekretarka wyraźnie czekała na nią pomimo późnej , jak na szkołę pory
- dzień dobry pani Haniu , pani jeszcze pracuje o tej porze - próbowała nadać naturalnego brzmienia
swojemu głosowi
- proszę przeczytać i podpisać - oficjalnie , bez dzień dobry powiedziała sekretarka z którą przyjaźniła się i pracowała wiele lat . Przychodziła do niej nawet na kawę , bo to blisko , z tyłu budynku szkoły . Już miała na ustach słowa wyjaśnienia , ale spostrzegłszy pogardliwe spojrzenie ,
zrezygnowała . Wzięła arkusze do ręki , zaczęła czytać i zamarła .
-

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdz II odc 3

     Pani domu bardzo serdecznie powitała gościa , poczęstowała kawą , Marcela przyniosła kawałek tortu i ciasto z truskawkami.
- pani pracuje w szkole , świetnie się składa , mamy zazwyczaj gości z wyższych sfer i potrzebujemy
ludzi kulturalnych , świetnie gotujących , właśnie takich jak pani
- dziękuję - odparła pani Stefania - nie wiem czy zasłużyłam sobie na tyle pochlebnych słów?
- o na pewno , będzie tu pani jak w domu , rodzinna atmosfera , czy może pani zacząć od jutra?
- raczej tak
- to świetnie , mamy gości o szesnastej
- przyjdę na dziesiątą , zrobię zakupy i wszystko przygotuję
Następnego dnia poszła z Karoliną . Szybko posprzątali dom , podwórko z pomocą Marceliny , chyba
też pracującej u państwa , ale Stefania nie pytała i pojechali z kierowcą państwa Makowskich po
zakupy . pracy było sporo , ale przy świetnej organizacji i pomocy  do piętnastej wszystko było gotowe . Wszystko pięknie przystrojone z kunsztem i wręcz pedanterią zachwyciło gości i gospodarzy .
- może dać pani jakąś zaliczkę ?
- dziękuję pani bardzo
- to ja pani dziękuję

- dostałam  zaliczkę - pochwaliła się zaraz po powrocie , kupimy Ani i Karolince nowe buty
- super mamusiu - ucieszyły się obie
- a jacy mili gospodarze - chwaliła podekscytowana Karolinka - mają wszystko automatyczne i fajnie
się robi , do wszystkiego są roboty
- rzeczywiście wszystko zmechanizowane i bardzo mili ludzie - dodała Stefania - jutro zaprosili też
ciebie Aniu
- hura , super
Pani Stenia zadomowiła się na dobre u Makowskich. Przychodziła z reguły z córkami , razem jedli ,
a pani Mariola dawała jej jeszcze dla męża , także już w domu w ogóle nie musiała gotować.Dostała
też , po dzieciach państwa Makowskich , prawie nowe , markowe ciuchy.
Pan Jerzy jadł ze smakiem przyniesiony obiad : kotlet schabowy , ziemniaki , kapusta i kompot malinowy
- to bandytyzm , dzwoniłem o rehabilitację , za pięć lat w Ciechocinku , gdzie indziej mniej więcej za
półtora roku , jak ja wyleczę tą nogę?
- nie przej.... - rozmowę przerwał dźwięk telefonu - tak pani dyrektor , rozumiem , natychmiast.
- dyrektorka mnie wzywa , mówi , że to pilne , pewnie w sprawie mojego programu autorskiego ,
czekajcie , nie widzieliście tej pomarańczowej teczki?
- jest mamusiu w kuchni , tam ostatnio pisałaś
- a , jest , pa kochani , jeszcze wpadnę przed pójściem do Makowskich
- do widzenia mamusiu - Karolinkę pocałowała w policzek , Anię w główkę i wyszła. nie

- Dzień dobry pani zapraszam - dyrektorka była bardzo oficjalna , obok siedziały dwie starsze kobiety , może babcie jakichś uczniów
- dzień dobry , pani zbierała na obiady , tak?
- tak , wszystko rozliczyłam , już i za czerwiec
- jest pani tego pewna?
- ależ tak pani dyrektor , papiery wszystkie są w sekretariacie , a coś się nie zgadza?
- owszem , pobrała pani pieniądze za obiady od tych dwóch starszych pań i kilku innych,
żadnych obiadów nie dostały , to są starsi , schorowani ludzie , doprawdy brak mi słów , wieloletnia
pracownica szkoły , nigdy bym .. e , szkoda słów
Stefania osłupiała : - ależ ja te panie pierwszy raz na oczy widzę
- czy to jest pani podpis ?
- taaak , ale
- panie pozna..
- tak to ona , zapewniła ,że wszystko załatwione , że smacznie , tanio , myśmy namówiły koleżanki ,
jak my teraz wyglądamy , na oszustki na stare lata - staruszka ukryła twarz w dłoniach
- ależ to niepo - próbowała odezwać się
- to już szczyt wszystkiego - zirytowała się dyrektorka - ile jest paniom winna? - zwróciła się do kobiet
- nam , tak jak na tej kartce , sto osiemdziesiąt złotych i pani Okowej też i pani Stefanowej i Kaziukowej
- jeszcze Leonowej i Władkowej , my schorowane kobiety , pani odda - dodała druga
- ale ...
- ani słowa , dzisiaj o osiemnastej pani melduje się u mnie z pieniędzmi dla tych kobiet
- dziękujemy kochanej pani kierowniczce , pan Bozia pani wynagrodzi , a Władkowa mówiła , żeby
nie iść , bo panie się pewno zmówiły i nic z tego , a ja powiadam chodźmy i pani szlachetna
Stefania otworzyła usta , żeby coś powiedzieć , ale dyrektorka uprzedziła :
- o osiemnastej , sześć razy sto osiemdziesiąt dla tych pań , wolę uniknąć rozgłosu i prokuratury ,
myślę , że pani również , żegnam.
Stefania nie mogła zrobić kroku
- żegnam - powtórzyła dobitnym głosem prawie krzycząc , co jej się nigdy nie zdarzało
 

Rozdz II odc 2

     Pani Stefania Nowicka była nauczycielką biologii a mąż Jerzy  prowadził dość dobrze prosperującą piekarnię . Uczciwość i starannie dopracowane receptury zapewniły mu stały zbyt i przyzwoite dochody . Nie pił , nie palił , do restauracji nie chodził , przecież żona gotowała znakomicie , tylko dom i praca . Pani Stefania lubiła swoją szkołę , dzieciaki też ją lubili.
Już w czasie studiów poznała przyszłego męża , pobrali się . O jak się cieszył z narodzin Karolinki ,
cztery lata później przyszła na świat Ania . Jaki ja jestem szczęśliwy z wami - mawiał - jesteście
sensem mojego życia . Kupili plac i rozpoczęli budowę wymarzonego domu .
- wreszcie wyprowadzimy się ze służbowego mieszkania - cieszyli się - gdy Karolinka biegała z małą
Anią  w wózku po ich własnym placu , a dom już sięgał pierwszego piętra .Będzie jak w bajce.
- teraz już eksportuje pieczywo do Rosji , to szybko wykończymy i umeblujemy według waszych
życzeń - mawiał
Niestety , pieniądze za wysłany towar nigdy nie dotarły , firmy okazały się fikcyjne , ale podatek
VAT prawdziwy , komornik zlicytował plac z rozpoczętą budową na poczet należności Urzędu Skarbowego , zostały długi u hurtowników za mąkę , cukier , nie wypłacone pensje pracownikom
i czynsz najmu lokalu .
Pan Jerzy załamał się , nachodzili dłużnicy , wprawdzie , dzięki jego  pracowitości , dorywczym
zajęciom (piekarzy potrzebują) i handlu na bazarze część długów udało się spłacić , ale nocna praca
w piekarniach nadwątliła jego zdrowie , zaczął cierpieć na zwyrodnienie stawów , gorączkował.
Pani Stefania dorabiała korepetycjami i nauczaniem angielskiego w prywatnej szkole . Zarabiała
nieźle , ale choroba męża , który zaciskając zęby dalej chodził na nocki , leki , podręczniki - Ania
poszła do pierwszej klasy no i jeszcze długi , na szczęście już tylko cztery tysiące , no i czynsz za
mieszkanie , które dawniej dostała z tyłu budynku szkoły , na szczęście też niewielki.Ale praca
w prywatnej szkole skończyła się . W sąsiedztwie powstały dwie filie szkół językowych z nowoczesnymi salami audiowizualnymi , a więc zredukowano etaty . Na szczęście wyszli z długów.
- nic się nikomu nie należy , jakie to szczęście , huraaa - powtarzał chodząc po pokoju pan Jerzy ,
nawet przestał utykać z tej radości . Pani Stefania przygotowała wspaniałą kolacje , było nawet piwo
grzane z miodem i z jajkiem . Karolinka chwaliła się zrobionym z zapałek wiatrakiem ( zawsze lubiła
chłopięce zajęcia) a Ania nowym rysunkiem i szóstką , którą za niego dostała.
W dwóch malutkich pokoikach szkolnego mieszkania nareszcie zapanowała namiastka małego szczęścia. Renta Jerzego szła na leki i komorne , a pensja nauczycielska ( etat  w państwowej  szkole przecież został) i korepetycje na skromne życie wystarczały. Zapanował tak dawno upragniony spokój , dzieci stały się mniej nerwowe , a nawet radosne . Karolinka robiła teraz okręt Santa Maria ,
z modelarza , a Ania siedząc na kolanach szeptała do ucha ; kocham cię tatusiu . Pan Jerzy zapomniał
nawet o chorobie i bólu , a wpatrywał się w powracającą radość w oczach dzieci . Jeszcze będą mieli
wszystko - powtarzał sobie , tylko chwilę odetchnę , podleczę nogę i coś zorganizuję.
- Wiecie co? - wpadła podekscytowana pani Stefania - spotkałam Sandrę , koleżankę z pracy , potrzebują u pewnych bogatych ludzi pomocy do domu , mogłabym chodzić popołudniami , podobno
nieźle płacą
- ale będziesz się przemęczać , już jakoś sobie radzimy - odparł Jerzy
- pójdę chociaż porozmawiać , lubię gotować , umówiła mnie na dziewiętnastą , a co robisz córeczko?
- sklejam okręt , będzie taki , jak na rysunku
- zupełnie jak chłopak : noga , zapałki , czołgi , samochody , a teraz okręt - odezwał się Jerzy - Ania ,
to porysuje , ale też nie bawiła się lalkami , ale te wyklejanki są śliczne i ten pociąg z pudełek.
- lalki to dla małych dzieci - skomentowała młodsza
- mój wielki mały szkrabie - ojciec pocałował główkę dziecka i przytulił do siebie



 

środa, 17 lipca 2013

Rozdział II

            Na mostku oddzielającym dwa sporych rozmiarów oczka wodne przy okazałej willi w podwarszawskim Wilanowie na dębowych , robionych na specjalne zamówienie ławach ogrodowych
siedzieli goście , a właściwie sąsiedzi państwa Pawła i Marioli Makowskich , zaproszeni na grilla .
Była sobota ,połowa lipca ,od źródełek powiewał przyjemny chłodny wiaterek.
- Państwo macie klasę i własny styl - odezwał się pan Henryk , właściciel kliniki weterynaryjnej
- wszystko to budowaliśmy sami z mężem od podstaw , według naszych projektów - dumnie odparła
pani Mariola
- gratuluję gustu i dobrego smaku - odrzekł pan Sebastian właściciel pensjonatu w Jastarni - u państwa , niby to na grilla , a tyle smakołyków i te sałatki takie smaczne , widać , że własnej roboty
- o tak , wszystko robimy sami , bo te kupne są do niczego , no proszę kochani , częstujcie się.
Gdy gospodarz polewał Finlandię , pani Stenia , wraz z dwunastoletnią Karoliną i ośmioletnią
Anią podawali do stołu , elegancko przystrojone przysmaki .
- może usiądziecie z nami chwilę? - zaproponowała pani domu
- dziękujemy , ale dzieci jeszcze mają dużo lekcji - odrzekła pani Stenia i obsłużywszy gości oddaliła się wraz z córkami
Dzieci państwa Makowskich pływały wraz z dziećmi gości w baseniku.Nagle odezwał się telefon pana Pawła - o przepraszam państwa , musimy wyjechać  na pół godzinki , zaraz wracamy , proszę się czuć jak u siebie
- ależ prosimy - odezwały się głosy , wszyscy mieli prywatne firmy i doskonale rozumieli konieczność tak nagłego wyjazdu
- te dzieci pani Stefanii są jakieś smutne - odezwał się pan Marek , konserwator zabytków , wykładowca Akademii Sztuk Pięknych , gdy okazałe Volwo gospodarzy wyjechało z bramy
- ale co ty Marek opowiadasz , niczego im nie brakuje , mają najmodniejsze , drogie ubrania , jedzą
smakołyki , których nie jedno dziecko nie widziało , Makowscy to porządni i mili ludzie a panią
Stefanię z mężem inwalidą i  córkami przygarnęli pod swój dach i specjalnie dla nich wyremontowali i umeblowali budynek gospodarczy , traktują ich jak rodzinę - odparła pani Małgosia żona Sebastiana
- brakuje im tego spontanicznego uśmiechu - ripostował pan Marek - tej dziecięcej radości i ta mała ma takie smutne oczy
- nie zawracaj głowy , ta Anka to wredny bachor , naopowiadała bzdur swojej nauczycielce , a ta przysłała jakieś baby z socjalnego , potem sama przyznała się , że wszystko wymyśliła
- nie byłbym tego taki pewien Małgosiu - pan Marek nie dawał za wygraną - coś mi tu nie gra , a dlaczego te dzieci nie bawią się razem?
- no chyba słyszałeś , że mają dużo lekcji
- nasze też mają , popatrz na nich , są wesołe i radosne , a tamte
- zaraz przyjdzie Mirek , dyrektor ich szkoły , to powie co jest grane , sam przyszedł wtedy do Nowickich i wszystko wyjaśniał - o właśnie idzie
- dzień dobry państwu - wchodzący z nonszalancją przywitał się ze wszystkimi , demonstracyjnie
pocałował panie w rękę - a gdzie gospodarze ?
- musieli pilnie wyjechać , zaraz wrócą
- a panie dyrektorze - odezwał się pan Henryk - co to było z dzieciakami tej Stefanii? - tu Marek
się spiera ..., no może brudzia?
- z przyjemnością - dyrektor szkoły czuł się zaszczycony , sama śmietanka towarzystwa - no wiecie
państwo , jak to dzieci , mają bujną wyobraźnię , często wymyślają różne historyjki , czym bardziej
tragiczne tym lepiej , by zaistnieć w grupie i czymś zaimponować , a młoda niedoświadczona nauczycielka uwierzyła i zamiast przyjść do mnie , to do psychologa , a ta do poradni i problem
gotowy . Państwo Makowscy zaprosili mnie - przerwał , by wychylić następny kieliszek , Finlandia
to nie byle co , jak na dyrektorską kieszeń - i osobiście zobaczyłem , że to bzdura , a mała musiała
wszystko odwołać i przeprosić
- zdrowie dyrektora - krzyknął Sebastian
- zdrowie pa..
- zaraz , zaraz , wlej mu szklankę , karniaka dyrektorze
Pan Mirosław nie dał się prosić
- czasami mam dosyć tych bachorów panie Hen
- jaki panie , karniaka
Dyrektor miał już nieźle w czubie
- oo Heeniu , przepraszam , ale zapoznałem , bachor dostał nauczkę , matka też nie lepsza , jeszcze
jej broniła
- widzisz - Małgosia zwróciła się do Marka - Mirek wie najlepiej , sam to wyjaśniał , mówiłam , że
Makowscy to bardzo Fajni i pomocni ludzie i nikomu krzywdy nie zrobią , a ta Anka to wredny bachor
- ale dostała za swoje i ta gówniara , ta wielka kochana jej pani też dostała naganę z wpisem do akt
jak nie ma doświadczenia to niech słucha starszych pedagogów , no ale zapoznałem was i Pawełka
z Mari -głos stawał się coraz bardziej bełkotliwy , chciał wstać , by przywitać wracających gospodarzy , ale nogi odmówiły posłuszeństwa . Pomóżcie - poprosił Paweł - zaraz ma przyjść ksiądz
dobrodziej.
Henryk i Sebastian , przy pomocy gospodarza przenieśli szlachetne zwłoki pana dyrektora zespołu
szkół , doświadczonego pedagoga i wychowawcę do sypialni na piętrze i wrócili na pomost.
Pani Stenia wraz z gospodynią podawali już płonące lody , kiedy kilkuletni fort proboszcza , nijak
nie pasujący do nowych limuzyn zaparkował pod bramą . Gościa wyszli powitać obydwoje gospodarzy
- o witamy tak miłego gościa , prosimy , prosimy
Ksiądz po przywitaniu i kolacji zaczął :
- takich porządnych i przykładnie po katolicku żyjących rodzin wśród ludzi zamożnych rzadko się
spotyka , pobożni i czynem świadczący miłosierdzie .Przygarnięcie pani Steni z mężem inwalidą
i dwójką dzieci to są czyny miłosierdzia , wszędzie daję to za przykład, prawda ,proszę państwa?
- ależ tak proszę księdza - żarliwie zapewniła pani Małgosia - i wdzięczności nie ma , jeszcze kłopoty
- a tak , z tą małą , podobno coś nazmyślała w szkole i na apelu dostała naganę , ale Pan Bóg państwu
wynagrodzi , że jej przebaczyliście , oto drugi przykład cnoty chrześcijańskiej
- ależ proszę księdza , bo pofruniemy do nieba , no proszę teraz deserek
- płonące lody?-zdziwił się ksiądz
- to nie problem , pali się spirytus - zawyrokowała pani domu
- no tak , to ja już państwa pożegnam ,na jutro muszę jeszcze kazanie przygotować
Inni goście , zachwyceni serdecznością i gościnnością gospodarzy też zaczęli rozchodzić się do własnych domów , zapraszając oczywiście na grilla do siebie.Na niebie zapadła gwiaździsta , bezchmurna noc . Spokojna , szczęśliwa , czy dla wszystkich?
Z pięknie wyremontowanego budynku gospodarczego dochodził jakby stłumiony , rozpczliwy
głos dziecka :    " Uratuję cię tatusiu "   , ale może się przesłyszeli , wypili przecież sporo alkoholu.


 

piątek, 12 lipca 2013

Odc 10

- ale wiesz Witek , ten lek to będzie rewelacja , już są zamówienia z całego świata , zgarniemy kupę
szmalu , wszędzie już pracują nad zrobieniem podróby , ale my byliśmy pierwsi
- ale najwięcej Salwanicki
- ba , on to opatentował , pracujemy na jego sprzęcie , weź wybuduj takie laboratorium , sam sprzęt
kilka milionów
- ja tam nic do niego nie mam , chłop w porządku , przyjdzie , pogada , nie drze nosa i odpalił nam
niezłą sumkę - odparł dr Jankowski - ale on zgarnie miliardy , na co mu tyle szmalu ,od śmierci synka
właściwie tylko dom i wyjazdy służbowe
- no firma , personel , służba - tak bez przekonania rzekł profesor
- bez przesady stary , to jeszcze nie miliardy , a wiesz Janka mi mówiła , ta główna księgowa , że prezes wypłaca ogromne sumy od ostatnich dwóch lat , może gra gdzieś w kasynie?
- Salwanicki? , chyba żartujesz , raz że to do niego nie podobne a dwa , to na pewno czujne ucho
personelu biurowego już by huczało od plotek , ale masz rację żyje skromnie , oczywiście na jego
dochody , nie hula , a kasa idzie i to nie mała , no ale teraz do roboty , trzeba przebadać dwadzieścia
osiem szczurów  i dwadzieścia lisów , jeśli wszystko dobrze pójdzie za dwa tygodnie ruszamy
z produkcją Neurologiotonu , nie mogę się doczekać , media na całym świecie już o tym piszą ,
wczoraj przegoniłem dwóch dziennikarzy
- dobra , ja tylko zadzwonię do tych eko , i ich umówię na dwunastą , myślę , że się wyrobimy do
tego czasu i ci pomogę - za doktorem Jankowskim zamknęły się drzwi , profesor wrócił do dokumentacji leku .Z wielkim pośpiechem przerzucał strony wymagające kilku uzupełnień .
Po godzinie wszedł do laboratorium . Jego zjawienie zawsze wprowadzało nerwową atmosferę
i pomimo bezsporności faktu , że to właśnie dzięki wynalazkom profesora i doktora Jankowskiego
mają wspaniałe laboratorium , dobrą pracę i przyzwoite delikatnie mówiąc zarobki , woleli przypisywać zasługi temu drugiemu .Nie był tu lubiany , ani specjalnie nikt go się nie bał .
Miano po prostu dość furiata i zrzędy , jego wiecznego czepiania się i pedanterii . Lepiej było wykonać zawczasu wszystko po jego myśli i mieć święty spokój.
- Dzień dobry panie profesorze - jak zwykle pierwszy odezwał się dr farmacji Andrzej Fibirski kierownik wielkiego laboratorium chemicznego - próbki zostały już wysłane do kil...
- jakim prawem , przecież jeszcze nie ma badań przedawkowania ? - wrzasnął profesor
- ale sam pan pro.....
- zamilcz pan i słuchaj - grzmiał pan Eugeniusz - coś pan narobił     cdn
- niech się pan uspokoi , panie profesorze i posłucha

poniedziałek, 8 lipca 2013

odc 8

       Prof. dr hab. Eugeniusz Porylski już przed siódmą rano zjawił się w swoim gabinecie . Chciał przejrzeć i dopracować dokumentację medyczną leku , według zaleceń biegłego sądowego , który
nie wyraził zgody na adnotację o nie znajomości skutków przedawkowania. Należało jeszcze raz
przeprowadzić eksperymenty medyczne , co równało się znowu wypowiedzeniem wojny , jak to
nazywał Ekooszołomom , a mianowicie obrońcom praw zwierząt.To nawet gorsze niż Sanepid , Bo
ten nie robi przy najmniej tyle szumu w mediach.
Dawniej posługiwał się tylko tytułem docenta , bo wiadomo było , że trzeba mieć doktorat i habilitację , żeby zostać docentem . Potem jednak , gdy dostojnicy PZPR , nie mogąc przeforsować
lipnych doktoratów , a tym bardziej habilitacji , a już na pewno , był to proces żmudny i czasochłonny , by wprowadzić swoich ludzi
wprowadzono stanowisko docenta kontraktowego  i tu wystarczył tytuł magistra.
dlatego , też od tej pory prawdziwi docenci , z doktoratem i habilitacją , by odróżnić się od tamtych
zaczęli pisać doc.dr hab. i tak też do niedawna pisał pan Eugeniusz a potem po otrzymaniu tytułu
profesora , zaczął pisać , już z rozmachu , a może z zapobiegliwości (nie wiadomo , co znowu wymyślą) prof. dr hab. i tak już zostało.
Koło ósmej wpadł dr Jankowski , młodszy kolega profesora , jeszcze , ze studiów :
- serwus Gieniu , o przepraszam dzień dobry panie profesorze , docencie , doktorze habi...
- przestań się wydurniać , głowa mi pęka na wspomnienie tych ekooszołomów , to tak ,jak hieny....
- nie obrażaj zwierząt - przerwał dr Jankowski - a propos tych twoich tytułów , słyszałeś dowcip, jak Siwak zdawał maturę?
- no dawaj

                   Na ezaminie z chemii : - proszę wymienić ciało lotne
                   - ptok
                   - bardzo dobrze towarzyszu , macie zaliczoną od razu biologię
                   Albin chwali się żonie jak to zaliczył jednym wyrazem ptok od razu dwa przedmioty
                   - oj Albin , ty idioto , jakbyś powiedział ptak ,to by ci zaliczyli od razu język polski

- ha , ha ,  dobre
- a co do tych eko - teko to zaproś ich na jutro , to ja to załatwię
- co chcesz zrobić?
- ciekawość pierwszy stopień do piekła , zresztą jutro zobaczysz
Było piętnaście po ósmej , laboratorium pracowało pełną parą . Pan Eugeniusz był pedantem ,
wszystko jak w pudełeczku : czysto , schludnie , fartuchy tylko białe , żadnych kolorowych .
Pewien student nie dostał zaliczenia tylko dlatego , bo nie był w krawacie - pan zlekceważył
komisję , to będzie pan lekceważył pacjentów , wstyd mieć takiego lekarza - grzmiał wtedy
jeszcze docent

Uwaga !!! Pali się !!!

czwartek, 4 lipca 2013

odc 6

- Wujku , jaki ty jesteś kochany - Kasia bezceremonialnie przysunęła do siebie pierwszy z brzegu
porcelanowy półmisek z jakąś rybą w galarecie , wzięła w rękę ogórka i zaczęła pałaszować.Obok
stała przerażona kobieta i druga niewiele starsza dziewczynka o kasztanowych włosach i wielkimi
oczami wpatrywała się w wielki ,przystrojony z gracją ,  stół pełen smakołyków , których jeszcze
nigdy nie widziała.Pani Leokadia oniemiała z wrażenia na widok dzieciaka pałaszującego prosto
z półmiska , tak pieczołowicie przyrządzonego Rekina , ulubionego dania prezesa i choć chciała
zaprosić pozostałych , nie mogła wydobyć ani słowa.
Prezes jednak nie zauważywszy w tej scenie nic nad zwyczajnego odezwał się jak to zwykle u niego
spokojnym głosem:
- no proszę kochani , siadajcie , częstujcie się
- co ci nałożyć kochanie - pani Leokadia wreszcie odzyskała głos - może polędwiczki? , to taka zawijana z sałatką , albo kotlecika?
Dziewczynka milczała w dalszym ciągu nadal uporczywie wpatrując się w jedzenie.
Gospodyni , nie mogąc doczekać się odpowiedzi nałożyła , co było pod ręką i postawiła przed
wystraszonym gościem.
- pani , też musi coś zjeść - wtrącił pan Zygmunt - może kieliszek koniaku?
Kobieta skinęła głową.Wypiła lampkę , potem drugą.Z lodem i wodą sodową.Koniak był mocny.
Zaszumiało w głowie.Zdobyła się na pierwsze słowa:
- dziękuję panu bardzo , nie wiem , co byśmy zrobiły byłam załamana , nie wiem co dalej robić?
- spokojnie , niech się pani nie martwi , zostaniecie u mnie , a potem pomyślimy , a teraz już druga
mała już zasnęła w fotelu , pokaże państwu pokoje , obok są łazienki , pani Viera da wam coś czystego , a jutro pojedziecie z nią kupić ubrania.Kasia spała nadal mocno w fotelu.
 
Google AdSense Konto hostowane Identyfikator wydawcy: pub-8560694017410181 adam13x@wp.pl 2 Wyloguj się Strona główna Moje reklamy Zaakceptuj lub zablokuj reklamy Raporty skuteczności Pomoc Treść Jednostki reklamowe Kanały niestandardowe Kanały URL Style reklamy Inne usługi Treść > Jednostki reklamowe Obecnie masz tylko konto hostingowe, więc kod reklamy będzie wyświetlany jako puste miejsce poza witrynami partnerów hostingowych. Aby dowiedzieć się, jak wyświetlać rzeczywiste reklamy w innych witrynach, zapoznaj się z naszym Centrum pomocy. Nazwa Rozmiar reklamy Średni prostokąt – 300 x 250 Typ reklamy Tylko reklamy tekstoweReklamy tekstowe i displayoweTylko reklamy displayowe Wyświetl przykłady typów i rozmiarów reklam Reklamy rezerwowe Pokaż puste miejscePokazuj inne reklamy z innego adresu URLWypełnij przestrzeń jednolitym kolorem Kanały niestandardowe Utwórz nowy kanał niestandardowy Brak kanałów niestandardowych do dodania Nie dodano żadnych kanałów niestandardowych Styl reklamy (tylko reklamy AdWords) Wybierz styl reklamy Użyj ustawień niestandardowych Ta jednostka reklamowa ma własne ustawienia stylu zamieszczone poniżej. Aby zmienić te ustawienia w przyszłości, potrzebna będzie edycja jednostki reklamowej. Obramowanie # Tytuł # Tło # Tekst # Adres URL # Styl narożnika . . . Rodzina czcionek Użyj wartości domyślnej kontaDomyślna rodzina czcionekArialVerdanaTimes Rozmiar czcionki Użyj wartości domyślnej kontaDomyślny rozmiar czcionkiMałaŚredniaDuża Utwórz nowy styl reklamy za pomocą tych ustawień niestandardowych Zapisz Pobierz kod Anuluj Wyświetl w: Klasyczny | Niska przepustowość łącza © 2013 Google-Warunki korzystania z usługi Reklama została utworzona Kod reklamy Możesz wkleić ten kod do dowolna strona internetowa lub witryna, który jest zgodny z naszą zasady programu. Typ kodu SynchronicznieAsynchroniczny (BETA) Kod reklamy Pomoc w implementacji kodu można znaleźć w naszym Podręcznik implementacji kodu. Zamknij