Była to prośba o zwolnienie z pracy z ważnych powodów rodzinnych . Jak to , po tylu latach ,
kiedy zatwierdzono jej program autorski , a w październiku miała egzamin na dyplomowanego nauczyciela , tyle dyplomów za olimpiady , teatrzyki po angielsku dla gości z Kanady , pracownia
biologiczna wyposażona z wywalczonej przez nią dotacji unijnej wg jej programu . Najnowocześniejsza w całej Warszawie , kawał życia , serca , poświęcenia , wycieczek , uczniowie po lekcjach przychodzili do niej do domu by przygotować olimpiadę , eksponaty , premie , słowa dyrekcji - ja pani nie muszę wizytować , żeby wszyscy tak pracowali , tyle wyrzeczeń (podczas studiów już pracowała ) , niedospanych nocy i co ? Przecież na wycieczkach można było zakombinować nie takie pieniądze , kierowcy proponowali podpisać dłuższe trasy i podzielić się po
połowie , można było brać rachunki za lody , czy pamiątki , które dzieci kupowały za własne pieniądze , teatrzyki kukiełkowe też ona rozliczała a organizator też proponował rachunek na kwotę
nawet dwa razy wyższą , naprawdę mogła się nieźle obłowić , a nigdy nie wzięła złamanego grosza.
Ostatnie wydarzenia docierały do niej jak przez mgłę , to tylko sen , zaraz się obudzi , a przecież za
wynajem świetlicy na zielonej szkole też właściciel proponował rachunek na pokaźną sumkę , chociaż była wliczona w cenę - dorobi sobie pani , przecież pensja nauczycielska nie jest wysoka -
tłumaczył - jak pan może pan mnie obraża - nagle dostała olśnienia :
- ja tego nie podpiszę , to jest podłość
- woli pani dyscyplinarkę , prokuraturę ,sąd ,dobrze pani wybór
-Haniu , przecież jesteśmy przyjaciółkami tyle lat
- proszę o tym zapomnieć , z kimś pani pokroju , co za tupet , co za bezczelność i pani śmie mówić
o podłości , proszę natychmiast podpisać , dobrze radzę , po przyjacielsku - dodała cedząc słowa
- nie podpiszę - powiedziała stanowczo
- to już w życiu pracy w szkole pani nie znajdzie , jutro zgłaszamy sprawę do prokuratury i kuratorium - mówiła tonem , jakby ona była dyrektorem - żegnam
Po drodze spotkała grupę uczniów , ucieszyła się na ich widok
- o , dzień dobry kochani , co tam słychać
- śpieszymy się , mamy dużo lekcji
Jakoś dawniej się nie spieszyli , a lekcji było tyle samo , pani nam pomoże , bo sprawdzian z angielskiego , czy możemy przyjść ? , zawsze pomagała , mąż jej wypominał ,po co się tak poświęcasz i tak nikt tego nie doceni . Doceniali , do dzisiaj , a przynajmniej jej się tak wydawało.
Usłyszała za sobą szydercze chichoty . Chłopcy z Ic gimnazjum przechodząc ukłonili się w pas
- dzień dobry pani profesor - z szyderskim , jak jej się wydawało uśmiechem .
Znowu nie poszła do domu tylko bezpośrednio do Makowskich , musiała podlać kwiatki w pięknym
ogrodzie , a w zasadzie nie musiała , był przecież ogrodnik , sama zaoferowała pomoc . O ósmej wieczorem wpadła Karolina
- mamo , co z tobą , miałaś przyjść do domu , jesteś jakaś zmieniona , to i ogródek do ciebie należy? ,
przecież jest pan Franciszek , zaraz ci pomogę - zaoferowała.
Szybko uporali się z ogródkiem , posprzątali , przygotowali kolację , do której zasiedli jak to zwykle razem z państwem Makowskim i ich dziećmi.Kolacja jak zwykle , wyśmienita
- ale pani nic nie je - zauważył pan Paweł , a gdzie ta młodsza?
- została w domu , źle się czuje i ja też , chyba grypa żołądkowa
- mam świetny lek , zaraz pani przejdzie
- nie , nie , dziękuję , już pójdziemy , położę się to przejdzie
- niech pani nie zapomni zabrać kolacji dla małej i męża - dodała pani domu - współczuje pani , grypa żołądkowa to paskudna sprawa
- dziękuję , państwo są za dobrzy dla nas
Było po dziesiątej wieczór , gdy wróciły do domu . Mąż już spał . Ania coś rysowała przy lampce
i jadła zimnego kotleta znalezionego w lodówce i jajko z sałatką .
Stefania klapnęła na wersalce , bez rozkładania , bez wyjmowania pościeli , bez mycia .
Nie zrobiła nawet herbaty małej Ani .
kiedy zatwierdzono jej program autorski , a w październiku miała egzamin na dyplomowanego nauczyciela , tyle dyplomów za olimpiady , teatrzyki po angielsku dla gości z Kanady , pracownia
biologiczna wyposażona z wywalczonej przez nią dotacji unijnej wg jej programu . Najnowocześniejsza w całej Warszawie , kawał życia , serca , poświęcenia , wycieczek , uczniowie po lekcjach przychodzili do niej do domu by przygotować olimpiadę , eksponaty , premie , słowa dyrekcji - ja pani nie muszę wizytować , żeby wszyscy tak pracowali , tyle wyrzeczeń (podczas studiów już pracowała ) , niedospanych nocy i co ? Przecież na wycieczkach można było zakombinować nie takie pieniądze , kierowcy proponowali podpisać dłuższe trasy i podzielić się po
połowie , można było brać rachunki za lody , czy pamiątki , które dzieci kupowały za własne pieniądze , teatrzyki kukiełkowe też ona rozliczała a organizator też proponował rachunek na kwotę
nawet dwa razy wyższą , naprawdę mogła się nieźle obłowić , a nigdy nie wzięła złamanego grosza.
Ostatnie wydarzenia docierały do niej jak przez mgłę , to tylko sen , zaraz się obudzi , a przecież za
wynajem świetlicy na zielonej szkole też właściciel proponował rachunek na pokaźną sumkę , chociaż była wliczona w cenę - dorobi sobie pani , przecież pensja nauczycielska nie jest wysoka -
tłumaczył - jak pan może pan mnie obraża - nagle dostała olśnienia :
- ja tego nie podpiszę , to jest podłość
- woli pani dyscyplinarkę , prokuraturę ,sąd ,dobrze pani wybór
-Haniu , przecież jesteśmy przyjaciółkami tyle lat
- proszę o tym zapomnieć , z kimś pani pokroju , co za tupet , co za bezczelność i pani śmie mówić
o podłości , proszę natychmiast podpisać , dobrze radzę , po przyjacielsku - dodała cedząc słowa
- nie podpiszę - powiedziała stanowczo
- to już w życiu pracy w szkole pani nie znajdzie , jutro zgłaszamy sprawę do prokuratury i kuratorium - mówiła tonem , jakby ona była dyrektorem - żegnam
Po drodze spotkała grupę uczniów , ucieszyła się na ich widok
- o , dzień dobry kochani , co tam słychać
- śpieszymy się , mamy dużo lekcji
Jakoś dawniej się nie spieszyli , a lekcji było tyle samo , pani nam pomoże , bo sprawdzian z angielskiego , czy możemy przyjść ? , zawsze pomagała , mąż jej wypominał ,po co się tak poświęcasz i tak nikt tego nie doceni . Doceniali , do dzisiaj , a przynajmniej jej się tak wydawało.
Usłyszała za sobą szydercze chichoty . Chłopcy z Ic gimnazjum przechodząc ukłonili się w pas
- dzień dobry pani profesor - z szyderskim , jak jej się wydawało uśmiechem .
Znowu nie poszła do domu tylko bezpośrednio do Makowskich , musiała podlać kwiatki w pięknym
ogrodzie , a w zasadzie nie musiała , był przecież ogrodnik , sama zaoferowała pomoc . O ósmej wieczorem wpadła Karolina
- mamo , co z tobą , miałaś przyjść do domu , jesteś jakaś zmieniona , to i ogródek do ciebie należy? ,
przecież jest pan Franciszek , zaraz ci pomogę - zaoferowała.
Szybko uporali się z ogródkiem , posprzątali , przygotowali kolację , do której zasiedli jak to zwykle razem z państwem Makowskim i ich dziećmi.Kolacja jak zwykle , wyśmienita
- ale pani nic nie je - zauważył pan Paweł , a gdzie ta młodsza?
- została w domu , źle się czuje i ja też , chyba grypa żołądkowa
- mam świetny lek , zaraz pani przejdzie
- nie , nie , dziękuję , już pójdziemy , położę się to przejdzie
- niech pani nie zapomni zabrać kolacji dla małej i męża - dodała pani domu - współczuje pani , grypa żołądkowa to paskudna sprawa
- dziękuję , państwo są za dobrzy dla nas
Było po dziesiątej wieczór , gdy wróciły do domu . Mąż już spał . Ania coś rysowała przy lampce
i jadła zimnego kotleta znalezionego w lodówce i jajko z sałatką .
Stefania klapnęła na wersalce , bez rozkładania , bez wyjmowania pościeli , bez mycia .
Nie zrobiła nawet herbaty małej Ani .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz