Na mostku oddzielającym dwa sporych rozmiarów oczka wodne przy okazałej willi w podwarszawskim Wilanowie na dębowych , robionych na specjalne zamówienie ławach ogrodowych
siedzieli goście , a właściwie sąsiedzi państwa Pawła i Marioli Makowskich , zaproszeni na grilla .
Była sobota ,połowa lipca ,od źródełek powiewał przyjemny chłodny wiaterek.
- Państwo macie klasę i własny styl - odezwał się pan Henryk , właściciel kliniki weterynaryjnej
- wszystko to budowaliśmy sami z mężem od podstaw , według naszych projektów - dumnie odparła
pani Mariola
- gratuluję gustu i dobrego smaku - odrzekł pan Sebastian właściciel pensjonatu w Jastarni - u państwa , niby to na grilla , a tyle smakołyków i te sałatki takie smaczne , widać , że własnej roboty
- o tak , wszystko robimy sami , bo te kupne są do niczego , no proszę kochani , częstujcie się.
Gdy gospodarz polewał Finlandię , pani Stenia , wraz z dwunastoletnią Karoliną i ośmioletnią
Anią podawali do stołu , elegancko przystrojone przysmaki .
- może usiądziecie z nami chwilę? - zaproponowała pani domu
- dziękujemy , ale dzieci jeszcze mają dużo lekcji - odrzekła pani Stenia i obsłużywszy gości oddaliła się wraz z córkami
Dzieci państwa Makowskich pływały wraz z dziećmi gości w baseniku.Nagle odezwał się telefon pana Pawła - o przepraszam państwa , musimy wyjechać na pół godzinki , zaraz wracamy , proszę się czuć jak u siebie
- ależ prosimy - odezwały się głosy , wszyscy mieli prywatne firmy i doskonale rozumieli konieczność tak nagłego wyjazdu
- te dzieci pani Stefanii są jakieś smutne - odezwał się pan Marek , konserwator zabytków , wykładowca Akademii Sztuk Pięknych , gdy okazałe Volwo gospodarzy wyjechało z bramy
- ale co ty Marek opowiadasz , niczego im nie brakuje , mają najmodniejsze , drogie ubrania , jedzą
smakołyki , których nie jedno dziecko nie widziało , Makowscy to porządni i mili ludzie a panią
Stefanię z mężem inwalidą i córkami przygarnęli pod swój dach i specjalnie dla nich wyremontowali i umeblowali budynek gospodarczy , traktują ich jak rodzinę - odparła pani Małgosia żona Sebastiana
- brakuje im tego spontanicznego uśmiechu - ripostował pan Marek - tej dziecięcej radości i ta mała ma takie smutne oczy
- nie zawracaj głowy , ta Anka to wredny bachor , naopowiadała bzdur swojej nauczycielce , a ta przysłała jakieś baby z socjalnego , potem sama przyznała się , że wszystko wymyśliła
- nie byłbym tego taki pewien Małgosiu - pan Marek nie dawał za wygraną - coś mi tu nie gra , a dlaczego te dzieci nie bawią się razem?
- no chyba słyszałeś , że mają dużo lekcji
- nasze też mają , popatrz na nich , są wesołe i radosne , a tamte
- zaraz przyjdzie Mirek , dyrektor ich szkoły , to powie co jest grane , sam przyszedł wtedy do Nowickich i wszystko wyjaśniał - o właśnie idzie
- dzień dobry państwu - wchodzący z nonszalancją przywitał się ze wszystkimi , demonstracyjnie
pocałował panie w rękę - a gdzie gospodarze ?
- musieli pilnie wyjechać , zaraz wrócą
- a panie dyrektorze - odezwał się pan Henryk - co to było z dzieciakami tej Stefanii? - tu Marek
się spiera ..., no może brudzia?
- z przyjemnością - dyrektor szkoły czuł się zaszczycony , sama śmietanka towarzystwa - no wiecie
państwo , jak to dzieci , mają bujną wyobraźnię , często wymyślają różne historyjki , czym bardziej
tragiczne tym lepiej , by zaistnieć w grupie i czymś zaimponować , a młoda niedoświadczona nauczycielka uwierzyła i zamiast przyjść do mnie , to do psychologa , a ta do poradni i problem
gotowy . Państwo Makowscy zaprosili mnie - przerwał , by wychylić następny kieliszek , Finlandia
to nie byle co , jak na dyrektorską kieszeń - i osobiście zobaczyłem , że to bzdura , a mała musiała
wszystko odwołać i przeprosić
- zdrowie dyrektora - krzyknął Sebastian
- zdrowie pa..
- zaraz , zaraz , wlej mu szklankę , karniaka dyrektorze
Pan Mirosław nie dał się prosić
- czasami mam dosyć tych bachorów panie Hen
- jaki panie , karniaka
Dyrektor miał już nieźle w czubie
- oo Heeniu , przepraszam , ale zapoznałem , bachor dostał nauczkę , matka też nie lepsza , jeszcze
jej broniła
- widzisz - Małgosia zwróciła się do Marka - Mirek wie najlepiej , sam to wyjaśniał , mówiłam , że
Makowscy to bardzo Fajni i pomocni ludzie i nikomu krzywdy nie zrobią , a ta Anka to wredny bachor
- ale dostała za swoje i ta gówniara , ta wielka kochana jej pani też dostała naganę z wpisem do akt
jak nie ma doświadczenia to niech słucha starszych pedagogów , no ale zapoznałem was i Pawełka
z Mari -głos stawał się coraz bardziej bełkotliwy , chciał wstać , by przywitać wracających gospodarzy , ale nogi odmówiły posłuszeństwa . Pomóżcie - poprosił Paweł - zaraz ma przyjść ksiądz
dobrodziej.
Henryk i Sebastian , przy pomocy gospodarza przenieśli szlachetne zwłoki pana dyrektora zespołu
szkół , doświadczonego pedagoga i wychowawcę do sypialni na piętrze i wrócili na pomost.
Pani Stenia wraz z gospodynią podawali już płonące lody , kiedy kilkuletni fort proboszcza , nijak
nie pasujący do nowych limuzyn zaparkował pod bramą . Gościa wyszli powitać obydwoje gospodarzy
- o witamy tak miłego gościa , prosimy , prosimy
Ksiądz po przywitaniu i kolacji zaczął :
- takich porządnych i przykładnie po katolicku żyjących rodzin wśród ludzi zamożnych rzadko się
spotyka , pobożni i czynem świadczący miłosierdzie .Przygarnięcie pani Steni z mężem inwalidą
i dwójką dzieci to są czyny miłosierdzia , wszędzie daję to za przykład, prawda ,proszę państwa?
- ależ tak proszę księdza - żarliwie zapewniła pani Małgosia - i wdzięczności nie ma , jeszcze kłopoty
- a tak , z tą małą , podobno coś nazmyślała w szkole i na apelu dostała naganę , ale Pan Bóg państwu
wynagrodzi , że jej przebaczyliście , oto drugi przykład cnoty chrześcijańskiej
- ależ proszę księdza , bo pofruniemy do nieba , no proszę teraz deserek
- płonące lody?-zdziwił się ksiądz
- to nie problem , pali się spirytus - zawyrokowała pani domu
- no tak , to ja już państwa pożegnam ,na jutro muszę jeszcze kazanie przygotować
Inni goście , zachwyceni serdecznością i gościnnością gospodarzy też zaczęli rozchodzić się do własnych domów , zapraszając oczywiście na grilla do siebie.Na niebie zapadła gwiaździsta , bezchmurna noc . Spokojna , szczęśliwa , czy dla wszystkich?
Z pięknie wyremontowanego budynku gospodarczego dochodził jakby stłumiony , rozpczliwy
głos dziecka : " Uratuję cię tatusiu " , ale może się przesłyszeli , wypili przecież sporo alkoholu.
siedzieli goście , a właściwie sąsiedzi państwa Pawła i Marioli Makowskich , zaproszeni na grilla .
Była sobota ,połowa lipca ,od źródełek powiewał przyjemny chłodny wiaterek.
- Państwo macie klasę i własny styl - odezwał się pan Henryk , właściciel kliniki weterynaryjnej
- wszystko to budowaliśmy sami z mężem od podstaw , według naszych projektów - dumnie odparła
pani Mariola
- gratuluję gustu i dobrego smaku - odrzekł pan Sebastian właściciel pensjonatu w Jastarni - u państwa , niby to na grilla , a tyle smakołyków i te sałatki takie smaczne , widać , że własnej roboty
- o tak , wszystko robimy sami , bo te kupne są do niczego , no proszę kochani , częstujcie się.
Gdy gospodarz polewał Finlandię , pani Stenia , wraz z dwunastoletnią Karoliną i ośmioletnią
Anią podawali do stołu , elegancko przystrojone przysmaki .
- może usiądziecie z nami chwilę? - zaproponowała pani domu
- dziękujemy , ale dzieci jeszcze mają dużo lekcji - odrzekła pani Stenia i obsłużywszy gości oddaliła się wraz z córkami
Dzieci państwa Makowskich pływały wraz z dziećmi gości w baseniku.Nagle odezwał się telefon pana Pawła - o przepraszam państwa , musimy wyjechać na pół godzinki , zaraz wracamy , proszę się czuć jak u siebie
- ależ prosimy - odezwały się głosy , wszyscy mieli prywatne firmy i doskonale rozumieli konieczność tak nagłego wyjazdu
- te dzieci pani Stefanii są jakieś smutne - odezwał się pan Marek , konserwator zabytków , wykładowca Akademii Sztuk Pięknych , gdy okazałe Volwo gospodarzy wyjechało z bramy
- ale co ty Marek opowiadasz , niczego im nie brakuje , mają najmodniejsze , drogie ubrania , jedzą
smakołyki , których nie jedno dziecko nie widziało , Makowscy to porządni i mili ludzie a panią
Stefanię z mężem inwalidą i córkami przygarnęli pod swój dach i specjalnie dla nich wyremontowali i umeblowali budynek gospodarczy , traktują ich jak rodzinę - odparła pani Małgosia żona Sebastiana
- brakuje im tego spontanicznego uśmiechu - ripostował pan Marek - tej dziecięcej radości i ta mała ma takie smutne oczy
- nie zawracaj głowy , ta Anka to wredny bachor , naopowiadała bzdur swojej nauczycielce , a ta przysłała jakieś baby z socjalnego , potem sama przyznała się , że wszystko wymyśliła
- nie byłbym tego taki pewien Małgosiu - pan Marek nie dawał za wygraną - coś mi tu nie gra , a dlaczego te dzieci nie bawią się razem?
- no chyba słyszałeś , że mają dużo lekcji
- nasze też mają , popatrz na nich , są wesołe i radosne , a tamte
- zaraz przyjdzie Mirek , dyrektor ich szkoły , to powie co jest grane , sam przyszedł wtedy do Nowickich i wszystko wyjaśniał - o właśnie idzie
- dzień dobry państwu - wchodzący z nonszalancją przywitał się ze wszystkimi , demonstracyjnie
pocałował panie w rękę - a gdzie gospodarze ?
- musieli pilnie wyjechać , zaraz wrócą
- a panie dyrektorze - odezwał się pan Henryk - co to było z dzieciakami tej Stefanii? - tu Marek
się spiera ..., no może brudzia?
- z przyjemnością - dyrektor szkoły czuł się zaszczycony , sama śmietanka towarzystwa - no wiecie
państwo , jak to dzieci , mają bujną wyobraźnię , często wymyślają różne historyjki , czym bardziej
tragiczne tym lepiej , by zaistnieć w grupie i czymś zaimponować , a młoda niedoświadczona nauczycielka uwierzyła i zamiast przyjść do mnie , to do psychologa , a ta do poradni i problem
gotowy . Państwo Makowscy zaprosili mnie - przerwał , by wychylić następny kieliszek , Finlandia
to nie byle co , jak na dyrektorską kieszeń - i osobiście zobaczyłem , że to bzdura , a mała musiała
wszystko odwołać i przeprosić
- zdrowie dyrektora - krzyknął Sebastian
- zdrowie pa..
- zaraz , zaraz , wlej mu szklankę , karniaka dyrektorze
Pan Mirosław nie dał się prosić
- czasami mam dosyć tych bachorów panie Hen
- jaki panie , karniaka
Dyrektor miał już nieźle w czubie
- oo Heeniu , przepraszam , ale zapoznałem , bachor dostał nauczkę , matka też nie lepsza , jeszcze
jej broniła
- widzisz - Małgosia zwróciła się do Marka - Mirek wie najlepiej , sam to wyjaśniał , mówiłam , że
Makowscy to bardzo Fajni i pomocni ludzie i nikomu krzywdy nie zrobią , a ta Anka to wredny bachor
- ale dostała za swoje i ta gówniara , ta wielka kochana jej pani też dostała naganę z wpisem do akt
jak nie ma doświadczenia to niech słucha starszych pedagogów , no ale zapoznałem was i Pawełka
z Mari -głos stawał się coraz bardziej bełkotliwy , chciał wstać , by przywitać wracających gospodarzy , ale nogi odmówiły posłuszeństwa . Pomóżcie - poprosił Paweł - zaraz ma przyjść ksiądz
dobrodziej.
Henryk i Sebastian , przy pomocy gospodarza przenieśli szlachetne zwłoki pana dyrektora zespołu
szkół , doświadczonego pedagoga i wychowawcę do sypialni na piętrze i wrócili na pomost.
Pani Stenia wraz z gospodynią podawali już płonące lody , kiedy kilkuletni fort proboszcza , nijak
nie pasujący do nowych limuzyn zaparkował pod bramą . Gościa wyszli powitać obydwoje gospodarzy
- o witamy tak miłego gościa , prosimy , prosimy
Ksiądz po przywitaniu i kolacji zaczął :
- takich porządnych i przykładnie po katolicku żyjących rodzin wśród ludzi zamożnych rzadko się
spotyka , pobożni i czynem świadczący miłosierdzie .Przygarnięcie pani Steni z mężem inwalidą
i dwójką dzieci to są czyny miłosierdzia , wszędzie daję to za przykład, prawda ,proszę państwa?
- ależ tak proszę księdza - żarliwie zapewniła pani Małgosia - i wdzięczności nie ma , jeszcze kłopoty
- a tak , z tą małą , podobno coś nazmyślała w szkole i na apelu dostała naganę , ale Pan Bóg państwu
wynagrodzi , że jej przebaczyliście , oto drugi przykład cnoty chrześcijańskiej
- ależ proszę księdza , bo pofruniemy do nieba , no proszę teraz deserek
- płonące lody?-zdziwił się ksiądz
- to nie problem , pali się spirytus - zawyrokowała pani domu
- no tak , to ja już państwa pożegnam ,na jutro muszę jeszcze kazanie przygotować
Inni goście , zachwyceni serdecznością i gościnnością gospodarzy też zaczęli rozchodzić się do własnych domów , zapraszając oczywiście na grilla do siebie.Na niebie zapadła gwiaździsta , bezchmurna noc . Spokojna , szczęśliwa , czy dla wszystkich?
Z pięknie wyremontowanego budynku gospodarczego dochodził jakby stłumiony , rozpczliwy
głos dziecka : " Uratuję cię tatusiu " , ale może się przesłyszeli , wypili przecież sporo alkoholu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz