Wyszła chwiejąc się na nogach , nie docierało jeszcze do jej świadomości wydarzenie z ostatniej chwili . Rozbolał ją żołądek , ale nie poszła do toalety , chciała natychmiast opuścić budynek szkoły ,
do domu też nie wróciła , zadzwoni później po dzieciaki , już od państwa Makowskich , do osiemnastej pięć godzin , w życiu nie widziała tych kobiet , skąd mają te kwity? , nie brała też od nich pieniędzy , a może to dla wnuków , ale nie , one mówiły , że dla nich , uwierzą im , prokurator
i policja też , skąd do osiemnastej wezmę , ile to , zaczęła liczyć
- proszę bardzo - usłyszała sympatyczny głos gospodyni , sama nie wie , kiedy znalazła się przy furtce . Gospodyni od razu zobaczyła zmianę w wyglądzie swojej pomocy domowej
- co się stało pani Steniu?
- a nic
- proszę , niech pani usiądzie , zaraz zrobię kawę , blado pani wygląda , jakieś zmartwienie? , pewnie
dzieci chorują , albo mąż , proszę powiedzieć , może potrafię pomóc - pani Mariola mówiła tak serdecznym i ciepłym głosem , że Stefania uspokoiła się nieco . No oczywiście o zajściu w szkole nic
nie wspomni , ale o chorym mężu .. , nigdy nie kłamała , bała się , że od razu zostanie zdemaskowana
- mąż potrzebuje drogiego leku
- taaak kochana , ja rozumiem , dzieci mi też niedawno chorowały , musimy sobie pomagać , ile pani
potrzebuje?
- sporo , tysiąc złotych - odparła ściszonym głosem , potrzebowała tysiąc osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt miała w domu , najwyżej zostaną bez grosza , jedzenie dostaną , a mężowi zaniesie.
- to nie za mało? - gospodyni zdała się czytać w jej myślach - lek pewnie jest droższy i pani już wydała oszczędności , proszę oto tysiąc pięćset , żeby pani nie chodziła bez grosza , jak to z dziećmi
a to loda , a to ciastko ..
- dziękuję pani , ja oddam
- niech się pani kochana nie przejmuje , jak będzie pani miała
Stefania uwijała się jak w ukropie , ze zdwojoną siłą za tak dobre i wrażliwe serce gospodyni przygotowywała przysmaki , strojąc je jeszcze bardziej , niż zazwyczaj .
Za pięć szósta była już pod gabinetem . Punkt szósta drzwi otworzyły się
- proszę - oficjalnym , dobitnym głosem powiedziała dyrektorka - ma pani pieniądze?
Była sama , Stefania odetchnęła , spodziewała się więcej kobiet.
- tak mam , ale
- proszę , oto pokwitowanie , proszę wstąpić jeszcze do sekretariatu , żegnam
- ależ pani dy....
- żegnam - powtórzyła przez zęby , prawie krzycząc i otworzyła drzwi .
Sekretarka wyraźnie czekała na nią pomimo późnej , jak na szkołę pory
- dzień dobry pani Haniu , pani jeszcze pracuje o tej porze - próbowała nadać naturalnego brzmienia
swojemu głosowi
- proszę przeczytać i podpisać - oficjalnie , bez dzień dobry powiedziała sekretarka z którą przyjaźniła się i pracowała wiele lat . Przychodziła do niej nawet na kawę , bo to blisko , z tyłu budynku szkoły . Już miała na ustach słowa wyjaśnienia , ale spostrzegłszy pogardliwe spojrzenie ,
zrezygnowała . Wzięła arkusze do ręki , zaczęła czytać i zamarła .
-
do domu też nie wróciła , zadzwoni później po dzieciaki , już od państwa Makowskich , do osiemnastej pięć godzin , w życiu nie widziała tych kobiet , skąd mają te kwity? , nie brała też od nich pieniędzy , a może to dla wnuków , ale nie , one mówiły , że dla nich , uwierzą im , prokurator
i policja też , skąd do osiemnastej wezmę , ile to , zaczęła liczyć
- proszę bardzo - usłyszała sympatyczny głos gospodyni , sama nie wie , kiedy znalazła się przy furtce . Gospodyni od razu zobaczyła zmianę w wyglądzie swojej pomocy domowej
- co się stało pani Steniu?
- a nic
- proszę , niech pani usiądzie , zaraz zrobię kawę , blado pani wygląda , jakieś zmartwienie? , pewnie
dzieci chorują , albo mąż , proszę powiedzieć , może potrafię pomóc - pani Mariola mówiła tak serdecznym i ciepłym głosem , że Stefania uspokoiła się nieco . No oczywiście o zajściu w szkole nic
nie wspomni , ale o chorym mężu .. , nigdy nie kłamała , bała się , że od razu zostanie zdemaskowana
- mąż potrzebuje drogiego leku
- taaak kochana , ja rozumiem , dzieci mi też niedawno chorowały , musimy sobie pomagać , ile pani
potrzebuje?
- sporo , tysiąc złotych - odparła ściszonym głosem , potrzebowała tysiąc osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt miała w domu , najwyżej zostaną bez grosza , jedzenie dostaną , a mężowi zaniesie.
- to nie za mało? - gospodyni zdała się czytać w jej myślach - lek pewnie jest droższy i pani już wydała oszczędności , proszę oto tysiąc pięćset , żeby pani nie chodziła bez grosza , jak to z dziećmi
a to loda , a to ciastko ..
- dziękuję pani , ja oddam
- niech się pani kochana nie przejmuje , jak będzie pani miała
Stefania uwijała się jak w ukropie , ze zdwojoną siłą za tak dobre i wrażliwe serce gospodyni przygotowywała przysmaki , strojąc je jeszcze bardziej , niż zazwyczaj .
Za pięć szósta była już pod gabinetem . Punkt szósta drzwi otworzyły się
- proszę - oficjalnym , dobitnym głosem powiedziała dyrektorka - ma pani pieniądze?
Była sama , Stefania odetchnęła , spodziewała się więcej kobiet.
- tak mam , ale
- proszę , oto pokwitowanie , proszę wstąpić jeszcze do sekretariatu , żegnam
- ależ pani dy....
- żegnam - powtórzyła przez zęby , prawie krzycząc i otworzyła drzwi .
Sekretarka wyraźnie czekała na nią pomimo późnej , jak na szkołę pory
- dzień dobry pani Haniu , pani jeszcze pracuje o tej porze - próbowała nadać naturalnego brzmienia
swojemu głosowi
- proszę przeczytać i podpisać - oficjalnie , bez dzień dobry powiedziała sekretarka z którą przyjaźniła się i pracowała wiele lat . Przychodziła do niej nawet na kawę , bo to blisko , z tyłu budynku szkoły . Już miała na ustach słowa wyjaśnienia , ale spostrzegłszy pogardliwe spojrzenie ,
zrezygnowała . Wzięła arkusze do ręki , zaczęła czytać i zamarła .
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz