Pan Marek wrócił do domu po północy i od razu poszedł spać . Obudził się z bólem głowy , nie przywykł do picia takiej ilości alkoholu , a ponieważ pił rzadko , żona przeszła nad tym do porządku dziennego .
- wiesz Małgosiu , zaczął przy śniadaniu , co jest grane z tymi tak zwanymi dziełami sztuki , to , że nie są oryginalne , tego jestem pewien , ale on nie chce ich sprzedać nawet za miliony dolarów , nie jest więc oszustem , a .....
- zidiociałeś do reszty ? , coś ty mu naopowiadał ? - głos Małgosi wyrażał zaniepokojenie
- powiedziałem tylko , że pewien koneser chce odkupić jego dzieła za miliony dola....
- dość już , bajkopisarz , kretyn , wielki artysta , potrzeba mi jeszcze konfliktów z sąsiadami , wszystko tylko potrafisz spieprzyć , nie możesz przeboleć , że ktoś potrafi zarobić , a ty nie , fajtłapa , nieudacznik życiowy - głos Małgosi stopniowo przechodził w krzyk - sąsiad to też artysta ....
- bez żadnego dyplomu - wtrącił
- a skąd wiesz ? , a jeżeli nawet , to co z tego , chociaż po sposobie bycia i kulturze można sądzić , że ma szkołę , ale już na pewno ma willę w Stanach , drugą tutaj postawił i wykończył w pół roku , poradził sobie z bandą ekologów , z nadleśnictwem , z którym nawet Paweł nie dał rady pomimo znajomości w dyrekcji , a on obcy , nikogo nie znał ....
- ale ma kasę ...
- a tobie kto broni mieć kasę ? , ale ty tylko uczelnia , doktoraty , teraz ta zakichana rehabilitacja
- Habilitacja - poprawił
- zamknij się , wszystko jedno ,co to za zmora , zabiera tylko czas , a kasy nie daje , żeby nie moja firma , to nawet głupie dziesięć tysięcy na ten swój doktorat byś nie miał i byś się nie popisywał przed kolegami , tak zwanymi ludźmi nauki , że mieszkasz w willi a oni w bloku , pamiętaj , że to moi rodzice kupili plac , ten dom stoi za ich pieniądze , bo za twoje naukowe dochody
dzieci by jadły margarynę i chodziły do darmowych , byle jakich szkół w ciuchach z lumpeksu
- szkoły publiczne - zaczął
- Mareczku - wtrąciła teściowa - szkoły prywatne uczą lepiej , sam wiesz , że języka w szkole publicznej się porządnie nie nauczą , poza tym nie ma narkotyków , a sam przyznasz , że pieniędzy nie umiesz zarobić , widzisz , jak dziewczyna haruje , firma , dom , dzieci .....
- właśnie , firmę założyłam sama , sama prowadzę , bez niczyjej pomocy , bo kochany mąż nawet dziećmi się czasami nie zajmie ...
- przepraszam was , ale muszę .....
- tak , wiem , uczelnia - ironicznie przerwała
W rezultacie nie musiał nigdzie wychodzić , ale atmosfera go przytłoczyła , wiedział , że wszystko im zawdzięcza , ale nie miał już sił , zwłaszcza po wczorajszym dniu dłużej tego słuchać . Szedł przed siebie , ból głowy i mdłości nasiliły się . Wstąpił do baru , wypił setkę czystej , poczuł niebiańską rozkosz , ustały mdłości i ból głowy . Potrzebował rozmowy , zrozumienia . Zagadnął do człowieka , który tak jak on , samotnie popijał czystą , ze szklaneczki .
- dzień dobry - zaczął
- a jaki tam dobry , ta szklanka i koniec kasy - odparł tamten
- ja pana zapraszam , jestem Marek
- Albert , to co ? , flaszka ?
- jasne , no i obiad , poprosimy kartę
- zgłupiałeś , to droga knajpa .
- nie przejmuj się , to ja zapraszam - szarmanckim głosem oznajmił pan doktor
Obudził się z jeszcze większym bólem głowy w jakiejś sali z kratami , w gardle niemiłosiernie piekło .
Przypomniał sobie jakąś szamotaninę z taksówkarzem i awanturę z barmanem . No tak , doigrałem się , jestem w więzieniu , już mam z głowy uczelnię , habilitację i cały dorobek naukowy - myśli jak szalone przelatywały przez głowę . Podszedł do zakratowanego okna . Nie zwracał uwagi na trzech pozostałych
towarzyszy z celi , a właściwie nawet ich nie zauważył .
- wiesz Małgosiu , zaczął przy śniadaniu , co jest grane z tymi tak zwanymi dziełami sztuki , to , że nie są oryginalne , tego jestem pewien , ale on nie chce ich sprzedać nawet za miliony dolarów , nie jest więc oszustem , a .....
- zidiociałeś do reszty ? , coś ty mu naopowiadał ? - głos Małgosi wyrażał zaniepokojenie
- powiedziałem tylko , że pewien koneser chce odkupić jego dzieła za miliony dola....
- dość już , bajkopisarz , kretyn , wielki artysta , potrzeba mi jeszcze konfliktów z sąsiadami , wszystko tylko potrafisz spieprzyć , nie możesz przeboleć , że ktoś potrafi zarobić , a ty nie , fajtłapa , nieudacznik życiowy - głos Małgosi stopniowo przechodził w krzyk - sąsiad to też artysta ....
- bez żadnego dyplomu - wtrącił
- a skąd wiesz ? , a jeżeli nawet , to co z tego , chociaż po sposobie bycia i kulturze można sądzić , że ma szkołę , ale już na pewno ma willę w Stanach , drugą tutaj postawił i wykończył w pół roku , poradził sobie z bandą ekologów , z nadleśnictwem , z którym nawet Paweł nie dał rady pomimo znajomości w dyrekcji , a on obcy , nikogo nie znał ....
- ale ma kasę ...
- a tobie kto broni mieć kasę ? , ale ty tylko uczelnia , doktoraty , teraz ta zakichana rehabilitacja
- Habilitacja - poprawił
- zamknij się , wszystko jedno ,co to za zmora , zabiera tylko czas , a kasy nie daje , żeby nie moja firma , to nawet głupie dziesięć tysięcy na ten swój doktorat byś nie miał i byś się nie popisywał przed kolegami , tak zwanymi ludźmi nauki , że mieszkasz w willi a oni w bloku , pamiętaj , że to moi rodzice kupili plac , ten dom stoi za ich pieniądze , bo za twoje naukowe dochody
dzieci by jadły margarynę i chodziły do darmowych , byle jakich szkół w ciuchach z lumpeksu
- szkoły publiczne - zaczął
- Mareczku - wtrąciła teściowa - szkoły prywatne uczą lepiej , sam wiesz , że języka w szkole publicznej się porządnie nie nauczą , poza tym nie ma narkotyków , a sam przyznasz , że pieniędzy nie umiesz zarobić , widzisz , jak dziewczyna haruje , firma , dom , dzieci .....
- właśnie , firmę założyłam sama , sama prowadzę , bez niczyjej pomocy , bo kochany mąż nawet dziećmi się czasami nie zajmie ...
- przepraszam was , ale muszę .....
- tak , wiem , uczelnia - ironicznie przerwała
W rezultacie nie musiał nigdzie wychodzić , ale atmosfera go przytłoczyła , wiedział , że wszystko im zawdzięcza , ale nie miał już sił , zwłaszcza po wczorajszym dniu dłużej tego słuchać . Szedł przed siebie , ból głowy i mdłości nasiliły się . Wstąpił do baru , wypił setkę czystej , poczuł niebiańską rozkosz , ustały mdłości i ból głowy . Potrzebował rozmowy , zrozumienia . Zagadnął do człowieka , który tak jak on , samotnie popijał czystą , ze szklaneczki .
- dzień dobry - zaczął
- a jaki tam dobry , ta szklanka i koniec kasy - odparł tamten
- ja pana zapraszam , jestem Marek
- Albert , to co ? , flaszka ?
- jasne , no i obiad , poprosimy kartę
- zgłupiałeś , to droga knajpa .
- nie przejmuj się , to ja zapraszam - szarmanckim głosem oznajmił pan doktor
Obudził się z jeszcze większym bólem głowy w jakiejś sali z kratami , w gardle niemiłosiernie piekło .
Przypomniał sobie jakąś szamotaninę z taksówkarzem i awanturę z barmanem . No tak , doigrałem się , jestem w więzieniu , już mam z głowy uczelnię , habilitację i cały dorobek naukowy - myśli jak szalone przelatywały przez głowę . Podszedł do zakratowanego okna . Nie zwracał uwagi na trzech pozostałych
towarzyszy z celi , a właściwie nawet ich nie zauważył .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz