Właściciel koncernu farmaceutycznego opadł ciężko na osiemnastowieczny,brązowy fotel.Wlał szklaneczkę koniaku . Nareszcie mógł odpocząć.Proces ,który mógł podważyć wiarygodność firmy a jednocześnie wstrzymać produkcję leku , nad którym sztab ludzi pracował niemal trzy lata i który pochłonął spory kapitał mogący nadwyrężyć w znacznym stopniu stabilność przedsiębiorstwa został wygrany. Produkcja mogła ruszyć już za dwa tygodnie , ale tym już w zasadzie nie musiał się martwić.Myśl wróciła znowu do zamordowanej żony i pięcioletniego aniołka , jak zawsze zwykł mówić o swoim ukochanym synku.Nie mógł się jej pozbyć.Często organizował różne akcje charytatywne , a nawet założył fundację " Geniusze są wśród nas"wspierającą dzieci szczególnie uzdolnione.Nic z tego . Myśl wracała znowu.Wir pracy nie pomagał.Nagle na biurku odezwał się telefon , w słuchawce usłyszał głos sekretarki
- panie prezesie , jakieś dziecko do pana , mówi , że nazywa się Kasia i musi z panem rozmawiać
- jakie dziecko? jaka Kasia? spytał zdumiony
- nie wiem panie prezesie
- panie prezesie , jakieś dziecko do pana , mówi , że nazywa się Kasia i musi z panem rozmawiać
- jakie dziecko? jaka Kasia? spytał zdumiony
- nie wiem panie prezesie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz