Detektyw Henryk Musiał wysłuchał z należytą uwagą opowieści pani Stefanii
- nie bardzo rozumiem , jesteś pewny , że to Makowscy ?
- absolutnie tak - dobitnie , cedząc każdą sylabę odparł Salwanicki
- ale jaki by mieli w tym interes ?
- to proste , snobizm , chcieli mieć tanio służącą po studiach , umiejącą zrobić wykwintne przyjęcia tanim kosztem
- ale tyle zachodu , te staruszki , myślisz , że dyrektorka też była w zmowie ?
- myślę , że nie - odparł prezes - dała się tylko zmanipulować
- to czego oczekujesz ode mnie , mam znaleźć te staruszki ? - właściciel renomowanej , szanowanej i budzącej powszechny respekt agencji detektywistycznej upił łyk kawy
- staruszek prawdopodobnie nie znajdziesz , miały rosyjski akcent , ale te kwity pewnie są u dyrektorki , bądź łaskaw je wydobyć
- i co ? , tylko to ? , bo jak jesteś pewny , że to oni uknuli .... , a ja biorę czterdzieści tysięcy honorarium , po co ci płacić tyle kasy ?
- nie martw się o moją kasę , chcę mieć niezbite dowody , żeby nie było najmniejszych wątpliwości , że to tylko moje przypuszczenia , dać ci zaliczkę ?
- nie trzeba , zapłacisz po wszystkim , muszę przyznać , że to dziwna sprawa , nie mogli po prostu zatrudnić służącej ?
- wcale nie dziwna , normalnie za takie traktowanie każdy by im zrobił koło pióra , a tak , złodziejka , bezdomna , mąż chory - pan Zygmunt próbował nadać swojemu głosu spokojny ton
- jakie traktowanie ? , chcę poznać szczegóły
- powiedz dziecko
- ta franca biła nas po twarzy , wyzywała od znajdów , żebraków , darmozjadów , szarpała za włosy , Anka ma jeszcze pręgi na plecach po kablu od starego żelazka - głos Karoliny stopniowo przechodził w krzyk - nie daruję tej małpie , rozumie pan ?
Pan Henryk popatrzył na czerwoną twarz dziecka , przez chwilę spojrzał w jego oczy i natychmiast spuścił wzrok , wyczekiwał reakcji prezesa , nastała chwila ciszy .
- skąd wytrzasnąłeś to stworzenie , patrzyłem w oczy wielu groźnym przestępcom , a wystraszyłem się oczu dziecka , z tych oczów biły pioruny , myślałem , że mnie nimi zastrzeli .
Salwanicki wstał , ujął za ręce - obiecałaś spokój - powiedział łagodnie
- tak , przepraszam - z oczów dziecka natychmiast zniknęły pioruny i spojrzało na niego słodkim , ufnym , pełnym wdzięczności wzrokiem
- dodam tylko , że ciężko choremu człowiekowi , z gorączką kazali w mróz pracować w ogrodzie , mało nogi nie stracił
- to nie mogli się poskarżyć w szkole ?
- owszem , powiedziałam , to zaprosili dyrektora szkoły , spili go , ja miałam przerąbane , musiałam przeprosić za kłamstwo i dostałyśmy naganę , razem z naszą panią - odezwała się siedząca do tej pory cicho ośmioletnia dziewczynka
- to wszystko prawda ? - detektyw spojrzał z niedowierzaniem na prezesa
- owszem mój drogi , stare porzekadło głosi " Nie ma większego tyrana , jak wyjdzie z chama na pana " to są mądrości ludów
- znałeś ich wcześniej ?
- owszem , z wiochy zabitej dechami , pomogłem , wyciągnąłem z bagna , dałem dach nad głową , żarcie i dobrą pracę i to był mój największy życiowy błąd , za to ja straciłem wszystko
- jak to ? - wtrącił Henryk
- na razie nie istotne , wkrótce część tego błędu zostanie naprawiona , prawda dzieciaki ?
- tak i kochamy pana za to - Ania popatrzyła na niego dużymi czarnymi oczami , na twarzy Karoliny pojawił się nienaturalny , złowrogi , porozumiewawczy uśmieszek
- "Nie ma większego tyrana , jak wyjdzie z chama na pana " - powtórzył detektyw wychodząc
- no tak " człowiek ze wsi wyjdzie , ale wieś z człowieka nie wyjdzie "
- nie bardzo rozumiem , jesteś pewny , że to Makowscy ?
- absolutnie tak - dobitnie , cedząc każdą sylabę odparł Salwanicki
- ale jaki by mieli w tym interes ?
- to proste , snobizm , chcieli mieć tanio służącą po studiach , umiejącą zrobić wykwintne przyjęcia tanim kosztem
- ale tyle zachodu , te staruszki , myślisz , że dyrektorka też była w zmowie ?
- myślę , że nie - odparł prezes - dała się tylko zmanipulować
- to czego oczekujesz ode mnie , mam znaleźć te staruszki ? - właściciel renomowanej , szanowanej i budzącej powszechny respekt agencji detektywistycznej upił łyk kawy
- staruszek prawdopodobnie nie znajdziesz , miały rosyjski akcent , ale te kwity pewnie są u dyrektorki , bądź łaskaw je wydobyć
- i co ? , tylko to ? , bo jak jesteś pewny , że to oni uknuli .... , a ja biorę czterdzieści tysięcy honorarium , po co ci płacić tyle kasy ?
- nie martw się o moją kasę , chcę mieć niezbite dowody , żeby nie było najmniejszych wątpliwości , że to tylko moje przypuszczenia , dać ci zaliczkę ?
- nie trzeba , zapłacisz po wszystkim , muszę przyznać , że to dziwna sprawa , nie mogli po prostu zatrudnić służącej ?
- wcale nie dziwna , normalnie za takie traktowanie każdy by im zrobił koło pióra , a tak , złodziejka , bezdomna , mąż chory - pan Zygmunt próbował nadać swojemu głosu spokojny ton
- jakie traktowanie ? , chcę poznać szczegóły
- powiedz dziecko
- ta franca biła nas po twarzy , wyzywała od znajdów , żebraków , darmozjadów , szarpała za włosy , Anka ma jeszcze pręgi na plecach po kablu od starego żelazka - głos Karoliny stopniowo przechodził w krzyk - nie daruję tej małpie , rozumie pan ?
Pan Henryk popatrzył na czerwoną twarz dziecka , przez chwilę spojrzał w jego oczy i natychmiast spuścił wzrok , wyczekiwał reakcji prezesa , nastała chwila ciszy .
- skąd wytrzasnąłeś to stworzenie , patrzyłem w oczy wielu groźnym przestępcom , a wystraszyłem się oczu dziecka , z tych oczów biły pioruny , myślałem , że mnie nimi zastrzeli .
Salwanicki wstał , ujął za ręce - obiecałaś spokój - powiedział łagodnie
- tak , przepraszam - z oczów dziecka natychmiast zniknęły pioruny i spojrzało na niego słodkim , ufnym , pełnym wdzięczności wzrokiem
- dodam tylko , że ciężko choremu człowiekowi , z gorączką kazali w mróz pracować w ogrodzie , mało nogi nie stracił
- to nie mogli się poskarżyć w szkole ?
- owszem , powiedziałam , to zaprosili dyrektora szkoły , spili go , ja miałam przerąbane , musiałam przeprosić za kłamstwo i dostałyśmy naganę , razem z naszą panią - odezwała się siedząca do tej pory cicho ośmioletnia dziewczynka
- to wszystko prawda ? - detektyw spojrzał z niedowierzaniem na prezesa
- owszem mój drogi , stare porzekadło głosi " Nie ma większego tyrana , jak wyjdzie z chama na pana " to są mądrości ludów
- znałeś ich wcześniej ?
- owszem , z wiochy zabitej dechami , pomogłem , wyciągnąłem z bagna , dałem dach nad głową , żarcie i dobrą pracę i to był mój największy życiowy błąd , za to ja straciłem wszystko
- jak to ? - wtrącił Henryk
- na razie nie istotne , wkrótce część tego błędu zostanie naprawiona , prawda dzieciaki ?
- tak i kochamy pana za to - Ania popatrzyła na niego dużymi czarnymi oczami , na twarzy Karoliny pojawił się nienaturalny , złowrogi , porozumiewawczy uśmieszek
- "Nie ma większego tyrana , jak wyjdzie z chama na pana " - powtórzył detektyw wychodząc
- no tak " człowiek ze wsi wyjdzie , ale wieś z człowieka nie wyjdzie "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz